wtorek, 12 lipca 2016

Odc. 21: Zostań do rana

Witajcie :) Zupełnie zaskoczyła mnie ilość komentarzy pod ostatnim wpisem! O rany, jesteście niesamowite. Musicie wiedzieć, że daje mi to wiele motywacji do pisania i kontynuowania tej opowieści regularnie. Cudownie jest wiedzieć, że Was mam <3

Jako, że ostatnio dostałam propozycję napisania krótkiego opowiadania, zwracam się do Was z pytaniem, czy taka miniseria czy oneshot miałby swoich czytelników. Pairing jest inny, a mianowicie Tedam. Wiem, że podczas tej trasy Terrance zdobył Wasze serca jeszcze mocniej niż kiedyś, więc dawajcie znać w komentarzach czy chciałybyście przeczytać takie opowiadanie. Z całą pewnością byłby to smut + 18 według sugestii dwóch potworków z naszych Glambertowych grup, tyle jestem w stanie powiedzieć. W zależności od wyniku postaram się ruszyć z tym tematem prędzej lub później.

Jeśli macie czas, zajrzyjcie na bloga Marty, która postanowiła napisać recenzję moich dotychczasowych opowiadań Adommy. Bardzo jej dziękuję, to niesamowita niespodzianka! Link znajdziecie tutaj: klik



Teraz chwila na odpowiedzi :)

~ GlamNation: Jeśli będziesz potrzebowała bety do swojego opowiadania, służę pomocą! Tak naprawdę to lubię czytać opowiadania przed datą ich publikacji :D
~ Anonimowy: Ja wiem, że w moich opowiadaniach musi minąć ze dwadzieścia rozdziałów, zanim coś się zadzieje, ale dzięki temu każdy czytelnik ma już swoje zdanie na temat bohaterów, dzięki czemu późniejsze zwroty akcji są bardziej zaskakujące, jeśli nie odpowiadają oczekiwaniom :) Takich scen, jakich oczekujesz będzie bardzo dużo, zapewniam :D
~ GlamtasticGirl: Dziękuję za to wspaniałe wyznanie miłości! Ja również czekam na twój kolejny odcinek, spinaj się i publikuj, bo na pewno nie jestem tu jedyna!
~Locke x: Pięknie powiedziane „i chyba na tym polega miłość; że bierzesz w ramiona nie tylko ciało ale i emocje osoby, której pragniesz do obłędu”. Niesamowicie inspirujące, zanotuiję je sobie :)
~ Dominika: Nie zarywaj nocy! Ja też mam skłonność do zaczytywania się, kiedy zegarek wskazuje drugą w nocy i za każdym razem obiecuję sobie, że to ostatni raz :)
~ Perfuny: Planowałam ten pocałunek odkąd zaczęłam pisać Sumę :) Cieszę się, że sprostałam wyzwaniu! A niespodzianek będzie jeszcze baaardzo bardzo dużo :)
~ Marta Rothe: To dla mnie niesamowity zaszczyt, że postanowiłaś poświęcić wpis na blogu mojej twórczości! Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona, oczywiście na początku notki wrzuciłam wpis zachęcający do zajrzenia na Książkową Obsesję :) Jeszcze raz dziękuję za te wszystkie niesamowicie ciepłe i pokrzepiające słowa! <3
~ ey sylvia: dziękuję za miły komentarz :) Postaram się nie zawieść!
~ Marta: Och, J.K. Rowling to wzór nie do prześcignięcia! Seria o HP towarzyszyła mi przez cały okres dorastania i muszę przyznać, że to najbardziej fascynująca przygoda, jakiej doświadczyłam :)
~ Kushina: Cieszę się, że wzbudziłam w Tobie takie emocje! :D
~ GlamGirl17: Władczy Adam to moja dewiza życiowa :D
~ Mrs. Ratliff: Oczywiście, że widziałam nowy teledysk! Zupełnie mnie rozbroił, uwielbiam go :)  O kolejne odcinki nie musisz się obawiać! A, że Adam zachował się jak zwierzę... taki Adam do mnie przemawia :D Prawdziwe emocje dopiero przed nami. Kochana, nie usuwam żadnych wpisów :) Czasami jednak jeden komentarz zdubluje się i wpadnie dwukrotnie (błąd blogspota), wtedy usuwam kopię, żeby mieć porządek, kiedy daję odpowiedzi :) Właśnie widziałam Twój komentarz na fb i też się dziwiłam, co się z nim stało, myślałam, że sama go usunęłaś. Długie komentarze jak najbardziej mile widziane! Czekam, by znów zobaczyć Twój nick w liście komentów! :)
~ Małgosia Latoch: Śmiałam się kilka minut przez twój komentarz, jest fantastyczny :D

No to lecimy!


21. Zostań do rana




Adam zamknął drzwi swojego pokoju po czym odetchnął ciężko. Podniósł wzrok w kierunku Brooke, która przypatrywała mu się uważnie.
- Wolę nie wiedzieć, co dzieje się w twojej głowie. – Rzekł w końcu, kręcąc głową.
- Cóż. Ja nie chcę wiedzieć, co się dzieje w twojej. – Odparła, przysiadając na biurku. Założyła ręce na piersi i wpatrywała się w Adama, który nie potrafił powiedzieć nic więcej na swoje usprawiedliwienie. A raczej usprawiedliwienie siebie i Tommy’ego, który nie był obecny przy tej rozmowie.
- Chciałbym, żebyś zachowała dla siebie wszystko, co zobaczyłaś. Proszę. Nie jestem gotowy, żeby się z tym wszystkim zmierzyć. – Rzekł szczerze Lambert, opierając plecy o ścianę – Nie chcę żadnych plotek, zwłaszcza teraz, kiedy musimy pracować ciężej. Nie chcę podzielić zespołu.
- Spokojnie – Odparła, machnąwszy ręką – Po prostu jestem w szoku. Nie dziw mi się, przez cały czas wydawałeś się być totalnie zauroczony Vanessą. Masz świetny kontakt z kobietami. Nigdy nie zgadłabym, że wolisz chłopców.
- Ja… sam nie jestem tego do końca pewien. – Przeczesał nerwowo swoje włosy – Ja i Tommy… - Powiedział, zamyślając się na chwilę nad wypowiedzianymi właśnie słowami – Między nami nic nie zaszło.
- Oczywiście, że nie. – Odparła z uśmiechem – Nie zdążyło. Mimo tego pokój wyglądał jak pobojowisko. Wierz mi, byłam przerażona, gdy usłyszałam jak wpadacie na ściany, fortepian, a wszystko leci z półek. Myślałam, że się pozabijacie.
Lambert uniósł kącik ust, spuszczając wzrok – To… to nic takiego. Tylko pocałunek.
- Twoje rozpięte spodnie mówią zupełnie coś innego.
- Brooke! – Syknął z zaskoczeniem Adam i zmarszczył brwi, sięgając do paska, którego brakowało w jego szlufkach. Westchnął ze zrezygnowaniem, gdy brunetka roześmiała się ciepło.
                - Szczerze mówiąc sądziłam, że jeśli zaczniesz szukać kogoś na poważnie, padnie na osobę o romantycznym sercu i artystycznej duszy. Tommy… - Powiedziała, kiwając głową – Cóż. Jest tylko chłopakiem z nocnego klubu. Wygląda na człowieka twardo stąpającego po ziemi, kiedy ty jesteś klasycznym marzycielem. Jak to się stało? Co sprawiło, że w ogóle przemknął w twojej głowie scenariusz siebie i jego… jako was?
- Przecież to tylko jeden poca…
- Adam, przestań ściemniać. – Powiedziała, odpychając się od biurka – Nigdy nie próbowałbyś się zabawić. Nie w ten sposób. Ten chłopak znaczy dla ciebie więcej, niż ktokolwiek inny. Wracasz dokończyć swoje dzieło?
Brunet poczuł przyjemne mrowienie w klatce piersiowej i uśmiechnął się delikatnie – Chyba żartujesz?
- Wiem, że masz zerowe pojęcie o randkach i związkach, ale wierz mi. Jeśli nie wrócisz, strzelisz sobie w kolano.
Adam prychnął z niezadowoleniem, po czym wskazał na drzwi swojego pokoju – Wyglądasz na zmęczoną. Dobranoc.
- Dupek – Odparła z uśmiechem, rzucając poduszką w kierunku Lamberta, który posłał jej szeroki, radosny uśmiech.

***

Tommy leżał w swoim ulubionym miejscu, nie mogąc zmrużyć oka przez całą noc. Wzrok Adama prześladował go od kiedy tylko Lambert opuścił pokój… i więcej do niego nie wrócił. Blondyn wpatrywał się tępo w sufit, próbując odtworzyć w głowie każdą z pojedynczych chwil, jednak jego pamięć była zupełnie zresetowana. Nie mógł pogodzić się z myślą, że jedno z jego większych pragnień zostało urzeczywistnione… a teraz ciąży nad nim jak największa popełniona zbrodnia. Nie dziwił się, że brunet nie przyszedł. Cóż; był rozczarowany, ale pogodził się z tą myślą, uciekając od natrętnych pytań, zagnieżdżających się z tyłu jego głowy.
I gdyby tylko miał z kim podjąć zakład, postawiłby całą miesięczną gażę na to, że o poranku Lambert wyszepce jedynie kilka słów przeprosin, tłumacząc się porywem emocji czy stanem upojenia alkoholowego. W pokoju słychać było jedynie plądrującą kąty mysz, która zapewne nie sprostałaby roli bukmachera. Poza cichym kwileniem Tommy’emu doskwierała nużąca cisza i dopiero teraz otaczająca go samotność miała w sobie jakiś rodzaj smutku, któremu nie potrafił zaradzić.

Kiedy ponownie otworzył oczy, zegarek wskazywał dwunastą w południe. Chłopak poświęcił kilka chwil na poranną toaletę, po czym leniwie rozłożył się w fotelu. Zastanawiał się w jaki sposób powinien podjąć rozmowę z Maxem na temat swojej przyszłości, a raczej braku jej perspektyw. Wiedział, że nie będzie mógł wrócić do pracy w klubie. Miał świadomość, że kolejne kłamstwo mogłoby zniszczyć wszystko, co teraz stanowiło fundament dla jego życia: nocowanie w ciepłym teatrze, darmowe posiłki i obecność najwspanialszego człowieka, jakiego kiedykolwiek spotkał. Choć nie było to wiele, wystarczyło, by czuł się szczęśliwy. Nawet jeśli Adam miał pozostać tylko i wyłącznie jego przyjacielem, a wszystko, co wydarzyło się tej nocy zostanie sprowadzone do rangi kolejnego nieporozumienia.
Nie zaskoczyła go obecność Lamberta, przekraczającego próg jego pokoju; wiedział, że prędzej czy później będą musieli się zmierzyć. Tommy mimo wszystko odczuł niepokój i boleśnie przełknął ślinę, wpatrując się w zmierzającą w jego kierunku sylwetkę.
- Nauczyłeś się sonaty z czwartego aktu?
Tommy uniósł wzrok, wpatrując się w niebieskie oczy, po czym parsknął śmiechem. Zaczął się śmiać, kręcąc głową. Takiego scenariusza nie przewidział.
- Ty tak na serio?
Adam przygryzł dolną wargę, przysuwając drugie krzesło do fortepianu – Potrafisz ją zagrać czy nie? Od trzech dni się obijasz. Nie słyszę, żebyś ćwiczył tak samo intensywnie, jak dotąd.
- Okej. – Rzekł Ratliff, wstając z kanapy, by zająć miejsce na stołku przed instrumentem – Jeżeli chcesz bawić się w ten sposób, nie ma problemu. Tak, potrafię ją zagrać. Zamierzasz mnie przesłuchać? – Spytał, podnosząc głowę i śledząc każdy ruch bruneta, który spoczął obok niego.
- Zacznij, proszę. – Powiedział Lambert, segregując notatki, które wysunęły się z jego notesu.
Tommy zagrał pierwsze nuty, spoglądając w kierunku Adama. Nie spuszczał z niego wzroku, co zaczęło wprawiać bruneta w zakłopotanie.
- Pauzy. Pomijasz pauzy. Skup się.
- Jak mam się skupić, kiedy siedzisz obok mnie, a zaledwie kilkanaście godzin temu niemal pieprzyliśmy się na instrumencie, z którego właśnie próbuję skorzystać? – Spytał Tommy, zsuwając palce z klawiszy – Wiem, że to niezręczne omówić wszystko, gdy emocje opadły, ale…
- Tommy. Bądź profesjonalny. Teraz chcę poświęcić czas pracy. Mam dla ciebie tylko pół godziny, muszę być obecny na próbie choreograficznej. – Powiedział, stale unikając brązowego spojrzenia, które nie przestawało go peszyć.
- Rumienisz się.
- Ratliff. – Uciął szorstko– Graj.
Tommy uśmiechnął się szeroko – Słyszałem pogłoski, że kiedyś przyciąłeś chłopakowi palce pokrywą od pianina tylko dlatego, że nie nadążał za tempem.
Adam pokręcił głową – To nieprawda, ale dziękuję ci za podsunięcie całkiem skutecznego pomysłu, żeby sprawić, byś przestał gadać.
- Ale wtedy zacznę krzyczeć. Chciałbyś posłuchać? Adam, chcesz posłuchać jak krzyczę?
Lambert nie wytrzymał i w końcu roześmiał się przez zamknięte usta, po czym spojrzał w kierunku uśmiechniętego Ratliffa, który pieszczotliwie pogładził go po kolanie.
- Masz wyjątkowy dar wprawiania mnie w zakłopotanie, wiesz? – Spytał Adam, biorąc głębszy oddech. Im dłużej wpatrywał się w brązowe oczy, tym większe ukojenie spływało na jego skołatane nerwy – Jeśli chodzi o wczorajszy wieczór…
- Wiem. – Przerwał Tommy – Powiesz, że to kwestia emocji. Że dwóch chłopaków nie ma żadnych szans, a ty byłeś pijany. Że się zapomniałeś, tak reagujesz na stres i…
- Nie byłem pijany. Czułem się trzeźwy, jak nigdy wcześniej. – Przerwał Adam – Ja… chciałbym powiedzieć, że tego żałuję. Masz świadomość, że to nie powinno się zdarzyć? – Powiedział szczerze, przykrywając dłoń blondyna swoją własną, czując jej przyjemne ciepło.
- Mam. – Odparł Tommy – Nie mógłbym związać się z facetem.
- Wiem. Te same słowa usłyszał ode mnie Brad.
- Po zerwaniu?
- Zanim zaczęliśmy być ze sobą na dobre.
Blondyn wziął głęboki oddech, cofając dłoń – Nie znam tej sonaty. Jest za trudna.
Adam westchnął, kładąc palce na klawiaturze – Nie próbowałeś?
- Próbowałem. – Tommy wzruszył ramionami – Możesz zagrać? Tylko powoli. Osłucham się.
Adam uśmiechnął się pod nosem – Nie ma powoli. Musisz uczyć się poprawnego tempa. Gdzie jest metronom?
- Zrzuciłem go wczoraj, gdy podsadziłeś mnie na klawiaturę.
Adam zacisnął wargi i oczyścił gardło cichym pomrukiem. Przez chwilę wpatrywał się w nuty, po czym rozpoczął grę, wspomagając się śpiewem, który wraz z instrumentem tworzyły niesamowity duet.
Tommy wpatrywał się w palce sunące po białych klawiszach, łagodnie rozchylone wargi, spomiędzy których ulatniały się kolejne słowa i nie mógł zdusić w sobie zachwytu nad talentem, który rozpływał się tuż obok niego. Głos Adama działał na niego nadzwyczaj kojąco; był mocny i głęboki, jednak bardzo wyczuwalna w nim była pewnego rodzaju delikatność i ulotność, której nie potrafił zapisać w swojej głowie. To jedyny dźwięk, którego chciałby zapamiętać do swojego ostatniego dnia życia.
- Powinieneś śpiewać… częściej… powinieneś na tym zarabiać. Poważnie, nie znam się na muzyce, ale jesteś fenomenalny. – Powiedział szczerze blondyn, kiedy Adam roześmiał się, kręcąc głową.
- Oczywiście. Tommy, daję ci czas do wieczora. A później… - Zawiesił na moment głos, nie mając odwagi spojrzeć w kierunku chłopaka – Przyjdź do mojego pokoju. Obejrzymy film.
Tommy uśmiechnął się łagodnie, przyglądając się profilowi twarzy bruneta – Czy to randka?
- Absolutnie. – Odparł z równie szczerym uśmiechem Lambert, gładząc przyjacielsko ramię chłopaka. Wstał ze swojego miejsca i opuścił pokój, zamykając za sobą drzwi.
- Miało być pół godziny!
- Dasz sobie radę sam. Wierzę w ciebie.- Zawołał Adam, oddalając się od pomieszczenia, w którym Tommy został sam na sam ze swoimi myślami.

***

Ratliff stał na środku korytarza i trzymał się za brzuch, nie mogąc powstrzymać głośnego śmiechu. Zgiął się w pół i oparł ramieniem o ścianę, gdy Adam nieudolnie próbował ciągnąć wózek, na którym stał stary, ciężki telewizor.
- Mógłbyś ruszyć swój chudy tyłek i mi pomóc? – Parsknął ze zdenerwowaniem Lambert, gdy jedno z luźno zamocowanych kółek potoczyło się po deskach korytarza, a cała konstrukcja przechyliła się na jedną stronę – Nie, nie, nie! Stój łachudro! – Wykrzyczał rozpaczliwie Adam, łapiąc w szerokie objęcia wielki kineskop, nieporadnie popychając przy tym wózek, który zaczął się chybotać.
Ratliff wybuchnął śmiechem, po czym powolnym krokiem zbliżył się do Adama, pomagając mu ustawić sprzęt na obdrapanej półce wózka.
- Łachudro?! Kto dziś używa tego słowa? – Zaśmiał się Tommy, przypadkowo ocierając ręką o dłoń Adama.
- Pchaj to do mnie. – Rozkazał brunet, plącząc się między nogami Tommy’ego a ruchomym stelażem. Po kilku próbach udało im się wprowadzić telewizor do prywatnego pokoju Adama, w którym czekała już kolekcja kilku filmów na kasetach.
- Okej. Um… – Tommy odetchnął, podwijając rękawy – Podłożę książkę w miejscu, gdzie urwało się kółko. – Rzekł, podchodząc do wysokiej biblioteczki, usytuowanej w kącie pokoju.
- Ani mi się waż – Adam zagroził palcem  - Nie pozwolę, by jakakolwiek z moich książek leżała na ziemi. To arcydzieła literatury.
Tommy przewrócił oczami – Masz ich dziesiątki. Co to za arcydzieła? Arcydzieła są powszechnie znane. To co tu trzymasz to jakiś wyprzedażowy towar z antykwariatu – Spytał, przechylając głowę.  – Nawiedzony ogród? To chyba bajka ze szkoły, nie? Factotum, pierwsze słyszę... Komu bije dzwon? Mało oryginalny tytuł jak na arcydzieło.
Adam wpatrywał się w blondyna w milczeniu. Przez jego oblicze przemknął zniesmaczony grymas.
- Nie pogrążaj się.
- Stare, nudne bajki dla babć.
- Właśnie zabiłeś Edgara Allan Poe, zrzuciłeś z klifu Bukowskiego i pogrzebałeś Hemingwaya. Brawo. Nikomu wcześniej nie udało uśmiercić amerykańskiej literatury w tak ekspresowym tempie.
Ratliff wzruszył ramionami – Nieważne. O, popcorn. Dzięki. – Uśmiechnął się, upadając miękko na materac. Zanurzył dłoń w misce wypełnionej prażoną kukurydzą i ułożył się wygodnie, sugerując Adamowi film, który powinni obejrzeć.

Wieczór przemijał spokojnie; chłopcy żartowali z gry aktorskiej niskobudżetowej produkcji i co chwilę zmieniali pozycje, nie mogąc odnaleźć komfortu na starym, zapadniętym materacu. Miska po popcornie potoczyła się po podłodze, gdy Tommy kopnął ją przypadkowo, zanosząc się śmiechem, wynikającym z komentarzy Adama. Otarł łzy, łapiąc powietrze, gdy w końcu bezwładnie opadł na miękką powłokę.
- O boże. – Westchnął, nie tracąc uśmiechu ze swojej twarzy. Uniósł powieki, przyglądając się radosnej twarzy Adama, który z zadowoleniem wpatrywał się w napisy końcowe. Taśma skończyła się, pozostawiając zaszumiony obraz na ekranie i dopiero wtedy para niebieskich oczu zwróciła się w kierunku blondyna.
Cisza, wisząca w powietrzu oznaczała jedno – w końcu nadszedł czas na rozmowę, której żaden z nich nie miał odwagi zacząć. Adam okrążył opuszkiem palca krawędź swojej pustej szklanki, po czym zacisnął wargi i podkurczył nogi, szukając wygodnej pozycji.
- Thompson? – Powiedział, czekając, aż para brązowych oczu skupi na nim swoją uwagę – Jak ty się właściwie czułeś, gdy zamykałeś za sobą drzwi i zostawałeś z kimś sam na sam? Wiesz, mam na myśli ten klub… - Spuścił wzrok, zatrzymując go na swoich własnych dłoniach.
- Cóż… - Ratliff westchnął cicho, wzruszając ramionami – Nie towarzyszyło mi żadne szczególne uczucie. Może za pierwszym razem. Kiedy skończyłem, miałem ochotę strzelić sobie w łeb i przysięgam, że obiecałem sobie więcej nie godzić się na żadne propozycje. Wtedy znalazłem w kieszeni całkiem pokaźną sumę banknotów i właściwie… właściwie to sprowokowało kolejną sytuację.
Adam ze zrozumieniem kiwnął głową. Przyłożył chłodną szklankę do rozgrzanego policzka, próbując zaznać choć odrobiny ukojenia - Powiesz mi, jak najdalej się posunąłeś?
Tommy uśmiechnął się łagodnie, kręcąc głową – Przecież wiesz. To było właściwie… nic więcej niż adorowanie. Czasem kilka ruchów ręką. Masaż, dotyk, rozmowa. Uprzedzałem, że więcej nie jestem w stanie dać. Nie mogłem, nie chciałem.
Adam zamyślił się na chwilę, zakładając ręce na piersi – Nie odpychało cię to?
Ratliff zagryzł dolną wargę, zamyślając się na chwilę – Cóż. Kiedy było już po wszystkim, oczywiście czułem straszne obrzydzenie. Nie chodziło o to, że dostawałem pieniądze za zaspokajanie czyichś potrzeb. Bardziej chodziło o… - Zawiesił na moment głos – O to, że miałem kontakt z mężczyznami. Przez to czułem do siebie odrazę, jednak następnym razem znów brałem małą dawkę ekstazy i świat zaczynał nabierać kolorów. Byłem gotów na kolejną rundę. I tak co tydzień…
- Powiedz mi… - Adam usiadł prosto, pochylając się nad swoimi kolanami, by oprzeć o nie łokcie – Nigdy nie czułeś… nigdy nie czułeś pragnienia wobec któregoś z klientów?
Tommy wziął głęboki oddech, na moment wstrzymując powietrze w płucach. Usiadł w podobnej pozycji co Adam i przeczesał palcami zmierzwione włosy.
- Nie… nie. – Powiedział, jednak po chwili milczenia skrył twarz w dłoniach. Pokręcił głową, odchylając się do tyłu, by westchnąć ciężko – Chciałbym nie czuć. Ale… cholera, to wygląda zupełnie inaczej niż z kobietą, wiesz? – Spytał, spoglądając w przypatrującą mu się parę niebieskich oczu – Przez te dziesięć minut odczuwałem jakąś niewytłumaczalną euforię i chciałem czuć czyjeś ręce na sobie. Nigdy, w żadnej relacji nie byłem tą słabszą stroną, a wtedy… wtedy, gdy… och, nie umiem o tym mówić.
- Wiem, co masz na myśli. Potrzebowałeś kogoś, kto mógłby przejąć kontrolę. – Rzekł bez zawahania Adam, wprawiając chłopaka w jeszcze większe zakłopotanie.
- No… coś w tym stylu. – odparł cicho, zagryzając dolną wargę,  gdy przyłapał się na tym, że spoglądał na Adama trochę zbyt długo. Siedzieli zbyt blisko siebie, a krew w żyłach Ratliffa zaczynała niebezpiecznie wibrować.
- Chciałbym dowiedzieć się jednej rzeczy – Adam spojrzał w kierunku chłopaka – Po pocałunku ze mną też czułeś obrzydzenie? – Spytał nieśmiało, obawiając się odpowiedzi na zadane pytanie.
- Co? – Ratliff zmarszczył brwi – Nie, oczywiście, że nie. Ty… z tobą jest inaczej. – Ostatnie ze słów wypowiedział cicho i ostrożnie, krzyżując swoje palce. Spojrzał w kierunku drzwi, po czym przeniósł wzrok na parę smutnych, niebieskich oczu – Pójdę już. Nie chcę przerywać rozmowy, ale chyba jeszcze za wcześnie, bym oswoił się ze świadomością, że wiesz o tym wszystkim.
Adam kiwnął ze zrozumieniem głową i spojrzał na plecy Ratliffa, który podniósł się, zmierzając w stronę drzwi.
- Nie zamierzasz się pożegnać? – Do uszu Tommy’ego dobiegł niski ton głosu, który zdradzał rozczarowanie. Chłopak odwrócił się, przerzucając kurtkę przez ramię.
- Dobranoc. – Rzekł, na co Adam zareagował łagodnym uśmiechem.
- Nie żartuj sobie. Pożegnaj się ze mną tak, jak na to zasługuję. – Rzekł łagodnie Adam, opierając głowę o ścianę za sobą.
Tommy zawahał się, jednak po chwili wykonał krok w stronę Lamberta. Zbliżył się do niego, przyklękając na jedno kolano tuż pomiędzy jego kolanami.
- Nie wiem, w jaki sposób mogę? – Spytał półgłosem, jednak stracił oddech w chwili gdy ciepła dłoń spoczęła na jego karku. Adam spojrzał w jego oczy, po czym opuścił powieki i nachylił się, składając delikatny, ciepły pocałunek na wargach, które wyszły mu naprzeciw.
Serce w piersi blondyna zabiło mocniej; choć atmosfera była zupełnie wolna od jakichkolwiek ciężkich uniesień, ten jeden pocałunek zupełnie zburzył wizję spokojnego wieczoru.
- Dlaczego wczoraj nie wróciłeś…? Wtedy, gdy…? – Spytał szeptem Tommy, gdy opuszki palców przebiegły po jego policzku.
Adam nie tracił uśmiechu ze swojej twarzy – Chciałbym ci powiedzieć, ale nie umiem znaleźć łagodnych słów na określenie tego, co zrobiłbym z tobą, mając cię znów w moich ramionach.
- Boże, Adam… - Westchnął Tommy, zaplatając ręce wokół szyi Lamberta i bezwstydnie wprowadzając język w jego usta. Cichy, ciepły dźwięk ich złączonych warg i języków wysłał w dół jego brzucha tysiące dreszczy. Chłopak zbliżył się, pokonując ostatni dystans, by ich ciała mogły wspólnie dzielić narastające ciepło.
- Sposób, w jaki roztrzaskujesz swoje ciało w moim przypomina mi, że żyję… ale demony są zawsze głodne, kochanie. One są tylko kilka kroków za tobą, doszukują się w tobie słabych punktów, nietrwałych spoin, miejsc, którym brakuje szwów…  Szukają szczelin, w które mogą się wślizgnąć, jeżeli skóra nie może powstrzymać ich przed przedostaniem się do środka…* – Powiedział cicho, spływając dłońmi w dół pleców Tommy’ego, który sapnął cicho. Jego ciało znów zaczęło tracić resztki kontroli; drżało, do głowy uderzały fale gorąca, a plecy spinały się boleśnie, nie pozwalając mu utrzymać się w pionie.
Obecność Adama była dla niego jak stan podgorączkowy, któremu nie sposób sprostać; a on musiał nauczyć się z tym żyć.
- Jeśli ktokolwiek powiedziałby mi, że oszaleję, słuchając poezji w takiej chwili, nazwałbym go wariatem… - Powiedział przez nerwowy śmiech Tommy, kładąc dłonie na ramionach Adama. Jego ręce drżały. Zupełnie zatonął w morskim odcieniu przymrużonych oczu i opadł na materac, czując na sobie ciężar drugiego ciała, które przylgnęło do niego w mocnym uścisku. Tommy wpatrywał się w twarz Adama oraz jego odsłoniętą szyję, której pragnął zasmakować od momentu, w którym mógł dostrzec skórę ulegającą szybszemu pulsowaniu w tętnicy.
- Co cię jeszcze może doprowadzić cię do szaleństwa, Tommy Joe? – Adam zagryzł dolną wargę, unosząc brew.
- To. – Ratliff uśmiechnął się, przypatrując się parze wilgotnych warg – I… - Wstrzymał powietrze, gdy Adam wykonał jeden, łagodny i płynny ruch swoimi biodrami wprost pomiędzy jego udami i Tommy na moment zupełnie stracił rozum. Silny skurcz zmiażdżył mięśnie w dole jego brzucha i wysłał paraliżujące dreszcze w okolice ud.
Nie musiał używać wiele wyobraźni, by jego ciało odczuło namiastkę tego, czego tak bardzo pragnął. Silny ucisk na wewnętrzną stronę jego uda zupełnie zresetował jego umysł i Tommy nie był w stanie wydusić z siebie żadnego dźwięku.
- Zazwyczaj lubię kiedy milczysz… - Wyszeptał Adam wprost do ucha Tommy’ego, gładząc kciukami linię jego szczęki – Ale teraz możesz… no wiesz… ciekawi mnie brzmienie twojego głosu.
- W tej chwili?
- Tej konkretnej chwili.
Kiedy Ratliff nie zareagował, brunet ponownie powtórzył ruch; tym razem pogłębiając go i ocierając się łagodnie. Materiał jego piżamy był cienki i delikatnie drapiący, co sprawiło, że Ratliff jęknął cicho wprost pomiędzy rozchylone wargi Adama i oplótł nogi wokół jego pasa, zmniejszając dystans do całkowitego minimum. Brak bielizny spotęgował silne wrażenie, które zdawało się być aż zanadto przytłaczające. Szelest ocierających o siebie materiałów drażnił go do szaleństwa.
- Nie wiem, co w sobie masz, ale tracę przy tobie rozum… - Wyszeptał Tommy, próbując spowolnić swój oddech, gdy w powietrzu zaczynało brakować tlenu. Choć zamknięty był w silnych objęciach Adama, czuł się niczym jak uwięziony w szczelnie zamkniętej trumnie. Zalanej hektolitrem betonu.
- Walczyłem ze sobą, by trzymać cię na dystans, ale już dawno się poddałem. I to najsłodsza porażka w moim życiu. – Adam uśmiechnął się łagodnie, sprawiając, że Ratliff poczuł przyjemne ukłucie w swojej klatce piersiowej.
Tommy sapnął cicho, gdy ich wargi znów złączyły się w leniwym, wilgotnym pocałunku. Chłonął go całkowicie i zacisnął powieki, gdy poczuł całą długość Adama, przesuwającą się wzdłuż jego uda. Jęknął nerwowo, wypychając biodra do góry, by wzmocnić dotyk, którego tak bardzo potrzebował. Nie kryjąc swojej desperacji, chwycił ramiona Adama, zbliżając go do siebie na tyle, że nie mógł unieść klatki piersiowej, gdy potrzebował zaczerpnąć głębszego oddechu. Westchnął cicho, smakując zaróżowionych, rozchylonych warg, które nieustannie prosiły o więcej.
- Hej… zwolnij – Wyszeptał Adam, nachylając się nad uchem chłopaka – Ucz się cierpliwości… – Dodał, chwytając wargami płatek jego ucha i otulając swoim ciepłym oddechem wrażliwą skórę jego szyi. Usłyszał kolejny słodki jęk i uśmiechnął się do siebie, wprowadzając dłonie pod głowę Tommy’ego, który poruszył się niespokojnie. Spojrzeli sobie w oczy ponownie; i było w tym coś intymnego, przesiąkniętego ciszą i spokojem, które przerwać mogły jedyne ciche, bolesne westchnienia.
Skóra Adama była miękka i pachniała migdałami; to jedyna myśl, która zagnieździła się w głowie Tommy’ego, gdy zanurzył nos w zagłębieniu obojczyka, by składać drobne pocałunki wszędzie tam, gdzie sięgały jego wargi. Ciężar drugiego ciała był niesamowicie komfortowy; Tommy czuł się jakby zamknięty w małym świecie, z którego nie chciał uciec. Objął kark Adama, uśmiechając się między kolejnymi, drobnymi pocałunkami, tracącymi na namiętności i miało to niewątpliwie swoją własną magię.
- Zostań do rana. – Powiedział w końcu Adam, choć czuł, że te słowa niosą ze sobą zbyt wiele obietnic, by blondwłosy chłopak mógł im sprostać. Wysunął jedną dłoń spod głowy Tommy’ego, by pogładzić jego ciepły policzek i uśmiechnął się, kiedy kąciki warg chłopaka uniosły się łagodnie.
- Chciałbym, ale nikt nie może się dowiedzieć, że nocuję u ciebie. Będzie bezpieczniej, jeśli niedługo pójdę do siebie.
- Cóż. – Adam westchnął smutno – W takim razie muszę wykorzystać pozostały czas i nacieszyć się tobą. Albo… nacieszyć ciebie. – Zaśmiał się cicho, spoglądając nieprzytomnie w brązowe oczy, które skrywały się w cieniu długich rzęs.
Czuł się zupełnie zafascynowany; atmosferą, którą zbudowali bez większego wysiłku; ciałem, którego tak bardzo pragnął i głosem, który z każdą kolejną chwilą stawał się niższy i bardziej chrapliwy. Leżeli spleceni w silnym uścisku, nie mówiąc ani słowa, wpatrując się w siebie nieprzerwanie, gotowi do dzielenia uśmiechów i cichych szeptów, których wzajemnie nie byli w stanie dosłyszeć. Ta chwila mogła nie kończyć się już nigdy.
- Tommy… możesz mi coś obiecać? – Wyszeptał Adam, gładząc miękkie, jasne włosy, rozrzucone na poduszce.
- Słucham? – Odpowiedział chłopak, wsuwając dłoń pod głowę. Wpatrywał się w parę niebieskich oczu, zatopionych w słabym, pomarańczowym poblasku światła.
- Sprawimy, że to będzie łatwe…
- A co jest między nami? – Odpowiedział Tommy – Kilka podobnych pragnień. Kilka zbliżonych celów i kilka wspólnie spędzanych godzin. Dwie wspólne noce. Tyle samo chwil ciszy. Garść sekretów, szczypta rozczarowań i podwójna porcja niepoprawnego szaleństwa.
- Między nami nie ma nic – Odparł Adam – Ani jednego wolnego centymetra przestrzeni pomiędzy naszymi ciałami.

***

Kiedy Adam wybudził się z krótkiej drzemki, w pokoju panował nieprzyjemny chłód. Pościel obok niego pozostała wygnieciona, a poduszka zsunęła się z materaca tuż na deski podłogi. To jedyny ślad obecności Tommy’ego, poza zapachem jego perfum, który wsiąknął w materiał prześcieradeł.
Lambert ułożył dłoń w miejscu, gdzie jeszcze niedawno leżało drugie ciało. Zaczął się zastanawiać, czy wszystko, czego doświadczył tego wieczoru było tylko przelotnym, sennym marzeniem, który nie mógł znaleźć swojego odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Westchnął cicho. Potarł chłodne ramiona, na których pojawiła się gęsia skórka i zmrużył powieki, chowając twarz między swoimi kolanami. Zaczął odczuwać jakiś nieznajomy rodzaj pustki, zwłaszcza teraz, gdy tak bardzo pragnął przytulić chłopaka, który bezszelestnie zakradł się do jego świata. Nie chciał go tracić nawet na moment; pragnął mieć go teraz przy sobie, pod osłoną nocy, gdzie mogli być wolni od ciekawskich spojrzeń i niekończących się pytań. Tylko Adam i on. Sami.
Brunet pochylił się, sięgając po poduszkę, pod którą ujrzał znajomy tom poezji. Sięgnął po niego, otwierając na stronach, pomiędzy którymi znajdowała się zakładka zrobiona ze starej koperty. Zmarszczył brwi, podkulając nogi pod siebie, by wypuścić spomiędzy ust ciężki oddech.

Blondwłosy chłopiec w czerwonych kąpielówkach trzyma twoją głowę pod wodą,
ponieważ próbuje cię zabić,
a ty na to zasługujesz, tak, wiesz o tym,
i jesteś gotów zginąć na miejskiej pływalni,
ponieważ chciałeś dotknąć jego rąk i ust, a to oznacza,
że twoje życie się skończyło.
Jesteś w ósmej klasie. Wiesz wiele rzeczy. Wiesz, jak jeździć na zabrudzonym rowerze, wiesz jak
dzielić liczby wielocyfrowe,
i wiesz, że chłopiec, który lubi chłopców jest chłopcem martwym, chyba że
trzyma swoje usta zamknięte na kłódkę, czego ty sam nie zrobiłeś,
ponieważ jesteś słaby i opustoszały i to już nie ma znaczenia.**


- Nigdy nie będziemy martwi. - Wyszeptał do samego siebie, opadając na materac, który wydał z siebie ciche skrzypnięcie.
I choć nie potrafił opisać uczucia, które nosił w sercu od stosunkowo krótkiego czasu, wiedział, że popadł całkowicie, kładąc swoje serce na szali, która nie zawsze waży sprawiedliwie.

Wiedział, że w miłości nie ma żadnych zasad i to przerażało go najbardziej.




*,** Oczywiście mój niezastąpiony R.Siken, tłumaczenie własne.

________

Opowiadanie Terrance x Adam? Daj znać, czy jesteś zainteresowana! Zostaw komentarz :)




19 komentarzy:

  1. WOW nie ma to jak uśmiechać się przez cały odcinek jak debilka i wybuchnąć śmiechem na słowa: "Chciałbym ci powiedzieć, ale nie umiem znaleźć łagodnych słów na określenie tego, co zrobiłbym z tobą, mając cię znów w moich ramionach." ten odcinek to wygryw :D nie wiem czemu ale kiedy czytam inne opowiadania to nie mam tak że sie uśmiecham cały odcinek a jak chodzi o twoje opowiadanie to od razu jeśli widzę że jest coś nowego to nawet nie muszę zaczynać czytać żeby się cieszyć :D i co do tego nowego opowiadania to jestem za dla mnie lepiej więcej do czytania xd weny życzę :* ~Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak skomentować ten odcinek? Szczerze? Nie mam pojęcia. Ale powiem jedno, chcę aby w końcu wylądowali w łóżku, nago i ty już wiesz co ja mam na myśli

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie ������
    I kolejny raz miałam ciarki na plecach, stresik i jakąś niepohamowaną radość podczas czytania...
    Marono, jeżeli bym mogła, to wyślę niedługo pierwszy rozdział mojego fanfiction na twój mail, trochę słabo piszę i chciałabym posłuchać opinii innych. Mam pomysł na coś takiego: Adam z Tommym pracują w sklepie z odzieżą, ale Tommy jest nowy i z Adamem się nie znają. Adam jest znudzony pracą i wyciąga Raffiego ze sklepu i próbują podbić showbiznes jako zespół, a potem wiadomo co - zakochują się w sobie i życie toczy się własnym tempem. Co ty na to? ;-D Miłych wakacji ��
    ~Glam Nation

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ej, wiesz, nie zdradza się tak całej fabuły w tak wielkim skrócie wszystkim czytelnikom Maronki, mogłaś napisać do niej prywatnie, bo zniechęcasz już na samym początku (po co czytać coś, jak się zna zakończenie? u niektórych nie jest to tak oczywiste) - przepraszam, ale musiałam to napisać :*

      Usuń
  4. Odcinek fenomenalny jak zawsze, Adam i Tommy... ah, cudo. Już nie mogę się do zek kolejnego odcinka. <3
    Co do opowiadania Terrance i Adam... jestem na nie. ;-; Dla mnie Adam pasuje do Tommy'ego, a Twoje opowiadania o nich są najlepsze w internecie. Jeśli miałoby to być długie opowiadanie to pewnie czytać nie będę, jeśli krótki ff to czemu nie. :)
    Pozdrawiam i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem absolutnie zachwycona! Nie rozczarowałam się. Związek między Adamem i Tommym...powoli, nie szybko. Coś co lubię. To seksualne napięcie między nimi. Same ochy i achy.

    TEDAM! Tak! <3
    O, i życzę weny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zasmuciłaś mnie tym odcinkiem, wiesz? Jakoś... Nie za bardzo zrozumiałam ten cały ich kontakt.i tak cały czas jest we mnie takie przekonanie że Tommy zniknie tak jak w tym odcinku, tylko że na dobre... Może to tylko moje odczucie, może tak właśnie na mnie działa ta twoja poezja :) ale jakoś po tym odcinku zakłębiły się w mojej głowie czarne myśli i nie chcą odpuścić. Błagam o konkrety w 22, coś za bardzo owijasz w bawełnę i dlatego mam takie wrażenie niedosytu.
    Co do propozycji nowego pairingu... Nijak nie łączy mi się Terrance i Adam. Ułożyłam już sobie w głowie ich jako przyjaciół, ale spróbuj. Może trafisz w gust typowej Adomiary, jaką jestem. Jednak przestrzegam cię od razu, że mogę ci zostawić niepochlebiający komentarz :) musisz wiedzieć że niełatwo mnie zadowolić, spróbować zawsze możesz :P
    Co do mojego opowiadanka, zapowiada się długi odcinek, bo mam już 12 kartek, a cały czas piszę. Nie wiem, czy zdążę do piątku (bo jeszcze pracuję popołudniami) a do tego jestem zestresowana, bo nie wiem, czy mnie przyjmą na studia. Mam nadzieję że tak, dość o mnie. życz mi powodzenia tak jak ja życzę tobie :) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak trochę nie na temat ;) wczoraj czytałam do 4 Miłość z Idola 😍 jak ja nie mogłam na to wpaść?? Pozdrawiam, świetnie piszesz :D

      Usuń
  7. Witam . Chylę czoła przed takim talentem . Moim zdaniem doskonale piszesz ; a a czasami czyjeś ramiona to jedyny świat jakiego potrzebujemy i tam mieści się wszystko

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc. Ja Cię Maronciu znam, i jako że czytam to ledwo po obudzeniu ponieważ wczoraj nijak nie mogłam zastanowił mnie komentarz GlamtasticGirl i szczerze mówiąc zaczęłam się bać. Po przeczytaniu wszystkich Twoich opowiadań wnioski są takie że masz zamiłowanie do tragedii, dramy i niezwykłego trzymania w napięciu. I choć to kocham to się boję. Samym przykładem jest Klatka ;D. Coś o rozdziale.
    Brooke Wendle chcesz zostać moją starszą siostrą?? Rozumiemy się bez słów, Adam powinien wrócić! Ale jego tłumaczenie było tak bardzo w stylu Adaśbadboy że jest mu wybaczone. Ale to Tommy z tymi komentarzami rozbił system hahaha padłam xd teraz powiedz mi dlaczego ten odcinek wydawał mi się taki krótki? :c no nic, jak zwykle cudownie powtarzam się no dobra ale z Tobą inaczej się nie da ❤
    Przejdziemy do Tedam:
    A więc Justyna i Nelly Cię przekonały? Hehe 😁 z jednej strony jesteś moją ukochaną autorką i nie miej wątpliwości że przeczytam wszystko co napiszesz 😍 jednak ja mam tak... OnlyAdommyForever mi się włączyło i nie chce wyłączyć xd wiec podzielam zdanie koleżanki że jeśli to będzie kolejny oneshot to zapewne przeczytam *przeboleję xd* ale jeśli to będzie długie opowiadanie ( chociaż wiem że nie xd ) to niestety nie. Ja tego nie czuję. Co prawda Terrence i Adam mają teoretycznie więcej "szans" bo przede wszystkim utrzymują kontakt;P to ... Jestem adommy powiem ci w sekrecie 😂 łącze tylko ich, innych shipów nie mam :) buziaczki przesyłam, życzę weny, i pamiętaj żeby zawsze robić to na co ma się ochotę :D kiedy ja piszę zawsze trzymam się motta aby napisać to co sama chciałabym przeczytać 😍
    PS: Taki pomysł mi wpadł do głowy. Świąteczna wpadka tak jakby 😂 nie mam pojęcia czy w Ameryce jest coś takiego jak ministrant lub coś w ten deseń ( pewnie nie a ja wymyślam) ale moja chora wyobraźnia wymyśliła ze Adam będzie miał z nim styczność. Ogólnie święta u ciotki, ksiądz którego nikt nie lubi xd bo zawsze truje jakąś godzinę na dziendobry do Adama że może ma szansę i że"jeszcze może się wyleczyć" [ czasy Idola ] Adaś zaprasza Miszela( tego ministranta czy coś xd ) na górę stwierdzając że nie będzie sterczał na zimnie. Pomijając fragment o osobie Miszela ( w skrócie, 18 lat, zmuszony przed mamę do obecnie wykonywanej pracy, ucieka na studia, jest bi ). Ta historia kończy się kiedy w salonie ciocia, brat, mama, tata i nasz księżulek słyszą: "Adam!!!" Szok. Tylko Neil ma straszny zaciesz i zaczyna się histerycznie śmiać xd 😂 Leila coś tam że może go nie chcący uderzył xd [ wmawiaj sobie, wmawiaj ] a ten ksiądz" pani Lambert, ja całe życie księdzem nie bylem" The End. 😂😂 jeśli chciało Ci się to czytać xd to fajnie 😂💜💜💜 🎄

    OdpowiedzUsuń
  9. To co piszesz to jakaś magia...Magia która sprawia ze przez te kilkadziesiąt minut czytania świat obok nie istnieje jest tylko Adam jego teatr i Tommy i to co jest między nimi. Twoje słowa malują tło gesty zapachy które ja widzę i czuje jakbym tam była i uczestniczyła w tym ....niesamowite... Masz naprawdę wielki talent. Z niecierpliwością czekam na następny odcinek

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej! Przepraszam że wcześniej nie komentowałam. Obiecuję, że zacznę. Jestem wielką fanką twoich opowiadań! Ale szczerze muszę przyznać, że najbardziej zakochałam się w jednym - "KLATKA DLA KOLIBRÓW". Uwielbiam taką akcję w książkach czy opowiadaniach. Przeczytałam dużo książek ale muszę Ci powiedzieć że to opowiadanie przebija je wszystkie. Bardzo Ci zazdroszczę tego opowiadania, możesz być z niego naprawdę dumna, zresztą jak i z "Piaskowego Gołębia" i obecnego. Wszystkie mają coś w sobie, ale nie wiem czy zmienię zdanie co do "najlepszego" ;D. Dzisiaj poleciłam twoje opowiadanie na zapytaj.pl bo ktoś pytał o "książki o gejach". Mam nadzieje że ktoś przybędzie bo warto :D. Życzę Ci dużo weny i żeby w tym opowiadaniu było jak najwięcej akcji, uwielbiam to :D. Masz niesamowity talent, rozwijaj go! ~ Grey Wolf

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowna jest ta relacja między chłopakami jaką wytworzyłas, uwielbiam ją. Takie drobne gesty są świetne, jakby były czymś wyjątkowym i jedynym. Uwielbiam jak potrafisz przekazać tak wiele emocji w Swoich opowiadaniach. To jak piszesz jest piękne po prostu.Pozdrawiam :)
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  12. Przeczytałam ten odcinek już trzy razy i za każdym kolejnym czuję te emocje tak samo, jak za pierwszym. Odcinek cudowny, tak jak wszystkie i z niecierpliwością czekam na kolejny :) ❤ A co do opowiadania o tematyce Tedam, jestem jak najbardziej za! Jednak bardziej przemawia do mnie Adommy <3 Ale jeżeli się pojawi, przeczytam na pewno! / Marta

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny odcinek *.* kocham czytać twoje opowiadania, mam nadzieję tylko, że Adam już nie będzie gadał nic w stylu "chciałbym powiedzieć, że tego żałuję", a co do tego opowiadania o tematyce Tedam, nie jest to mój ulubiony pairing, bo szczerze wolę Adommy ♡ ale jak coś takiego napiszesz to na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Cię za to jak piszesz.. Tyle emocji wzbudzają we mnie twoje opowiadania. Jestem tu od Bariery Zmysłów chociaż się nie udzielam ponieważ nie mam czasu pisać.. Ale czytam kazdy twój odcinek i czekam z niecierpliwosią na następne. Nie przestawaj pisać bo jesteś genialna w tym co robisz.. Pozdrawiam i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech się Adam w końcu zdecyduje czego chce. A scena w pokoju była cudowna *-* I coś mi się zdaje, że Terrance coś namiesza między nimi. Oczywiście przeczytam wszystko co napiszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Marona, powiem tak. Twoja opowiadania to sztos. Uwielbiam je! Uwierz, nikt, ale to NIKT nie pisze lepszych. Naprawdę. Masz niesamowita wyobraźnie, jestem twoja ogromna fanka ❤️ ale... TEDAM ... Moja odpowiedz jest prosta i stanowcza : jedno wielkie N I E ! tem ship jest po prostu śmieszny �� oni wgl do ciebie nie pasują. ani trochę. przyjaciele. nic wiecej. ADOMMY ZYCIEM :3 TEDAM to fanserwis.nieprawda. żadnych dowodów nie ma ani nic. 3x nie. + prawie nikt ich nie shippuje, tedam nie ma zbyt wiele zwolenników. Nie zdradzaj adommy błagam ������������❤️

    OdpowiedzUsuń
  17. 5000 razy tak na Tedama. ♥
    U know what to do so do it well.
    U won't regret.

    PS. Opowiadanie jest genialne <3

    OdpowiedzUsuń