Witajcie moi kochani :) Ostatnio zauważyłam wzmożoną aktywność z waszej strony, co niesamowicie mnie
cieszy! Każdy pojedynczy komentarz czy ruch na facebook’u to duża porcja
pozytywnych emocji, jaką wysyłacie w moją stronę. Dziękuję za Waszą obecność i czas
który poświęcacie.
Przyznam, że napisanie tego odcinka sprawiło mi wiele
trudności, głównie przez czytelne uchwycenie głównej metafory, którą znajdziecie
poniżej. Mam nadzieję, że zrealizowałam w pełni moją myśl :)
Glamtastic: Spokooojnie, z tym pocałunkiem jeszcze nie
wszystko stracone! Cierpliwości :D
Anonimowy: Staram się pisać jak najszybciej! :) Zostawiłam ślad na
twoim blogu, tak trzymaj!
Sandra R: Nie lekceważ nawoływań rodziców. W moim przypadku
często kończyło się to wyłączeniem bezpieczników, czego oczywiście ci nie życzę :) Z ulgą mogę
powiedzieć, że nowy odcinek już czeka :)
Locke x: Powiem to samo – dobrze, że ty jesteś. Bez Waszej
obecności ten blog by nie istniał :)
Mrs. Ratliff: uwielbiam wyznania miłości :D Zwykle problemy
odstraszają czytelników, ale widocznie jesteśmy bratnimi duszami, bo ja też
lubię zaczytywać się w dramach :) a tutaj nie będzie ich brakowało!
17. Tango
Adam bawił się słomką, zatopioną w swojej mrożonej kawie.
Przyglądał się wesołej rodzinie, która spędzała to popołudnie w podobny sposób,
jak on z Tommym – siedząc blisko przystani, popijając zimne napoje i dając
sobie chwilę wytchnienia pod nieskazitelnie czystym niebem.
- Nie tęsknisz za domem? – Spytał
Adam nie odrywając wzroku od dwóch dziewczynek biegających wokół usytuowanej na
środku placu palmy.
- W ogóle. – Odparł Tommy, biorąc
łyk mrożonej lemoniady – Może trochę za miastem. Znajomymi ze szczeniackich
lat. Ale to na tyle.
Brunet zwrócił wzrok – Nie wierzę, że jest tak źle. Na pewno
masz dobre wspomnienia, nawet jeśli są nieliczne.
Tommy otworzył usta, by od razu zaprzeczyć, jednak wstrzymał
się na chwilę. Zastukał palcami w plastikowy kubek, po czym wzruszył ramionami
– Owszem, jest ich trochę. Ale sięgają one tak dawnych czasów, że dziś już nic
nie znaczą.
Adam uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową – Uważasz, że
emocje ulegają przedawnieniu?
- A ty
pamiętasz swoją pierwszą miłość? – Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Może tak. A może jeszcze jej
nie przeżyłem. – Odparł Adam, zdejmując okulary przeciwsłoneczne – Chyba nigdy
tego nie wiesz, dopóki nie zakochasz się na nowo. Wtedy czujesz, że to, co
wydarzyło się wcześniej nie było tak prawdziwe jak to, co właśnie trwa.
Tommy przypatrywał się Adamowi, mrużąc oczy. Sięgnął po jego
okulary i założył je, dając swoim oczom odrobinę ulgi – Poważnie jesteś aż tak
przerysowanym romantykiem, że nie dasz sobie zrobić loda?
Adam uniósł brwi i poczuł, że zabrakło mu głosu. Teatralnie
przewrócił oczami, po czym westchnął głęboko – Czy wszystko co mówisz musi być
wypchane po brzegi tak obcesowym słownictwem?
Tommy roześmiał się cicho, wzruszając ramionami – No daj
spokój. Ale poważnie? Adam, serio? – Skierował zaciśniętą pięść w jego ramię,
widząc, jak surowy wyraz twarzy Lamberta powoli łagodnieje – Usta są tylko do
całowania. – Zacytował wypowiedź Neila i sparodiował jego śmiech.
- Serio.
Ratliff roześmiał się w głos – Większej głupoty nie
słyszałem.
- Nie chciałbym oglądać mojej
dziewczyny, klęczącej i… och – Przewrócił oczami – To poniżające.
- Przyjemne.
- Być może. Poniżające z
pewnością. – Odparł Adam, zwracając wzrok w kierunku dryfującej łódki.
Tommy skrzyżował palce i oparł łokcie o kolana. Zerknął w
kierunku bruneta – Czyli, zgaduję, nie miałeś żadnych przygód?
Czarnowłosy zwrócił się przodem w kierunku Tommy’ego,
odgarniając z jego czoła kosmyk włosów. Oczyścił gardło cichym pomrukiem – Nie,
mój drogi. Nie powielam schematu znudzonego codziennością faceta, który
skorzysta z każdej okazji. A twoja reakcja na moje słowa utwierdza mnie w
przekonaniu, że ty należysz do tej grupy. – Odparł kąśliwie, uśmiechając się
nieznacznie. Przechylił głowę, mierząc się z Tommym na spojrzenia.
- Powiedziałbym, że mnie
przejrzałeś… - Tommy poprawił się, opierając ramię o oparcie ławki na której
siedzieli - … i może jestem znudzony moim życiem, ale nie mam zbyt dużych szans
na kolację, zakończoną śniadaniem.
Adam zmarszczył brwi – Dlaczego?
- Kto chciałby ryzykować życiem
dla jednej nocy spędzonej z przypadkowym facetem? – Tommy uniósł brew,
pociągając łyk mrożonej lemoniady.
Lambert roześmiał się cicho, kręcąc głową – W sensie, że
jesteś tak dobry, czy tak niebezpieczny?
- Jestem nosicielem cholernie
upartego wirusa. Wierz mi, że ta informacja potrafi skutecznie zrujnować każdą
randkę.
Adam poczuł, że stracił głos. Próbował wydobyć z siebie
jakikolwiek dźwięk, jednak bałagan w jego głowie skutecznie mu to utrudnił. Po
chwili pustkę zaczęły zastępować namnażające się pytania, których nie potrafił
zadać.
Wypuścił z ust drżący oddech, czując przyspieszone bicie
swojego serca. Nadal nie docierały do niego wypowiedziane przez chłopaka słowa;
zwłaszcza, że rozbrzmiały w takim samym tonie, w jakim mówił o pogodzie.
Tommy spojrzał w jego kierunku i uniósł brwi, po czym
roześmiał się pokrzepiająco – Spokojnie, pilnuję się na co dzień. Jesteś
bezpieczny, jeśli właśnie to chodzi ci po głowie.
- Nie, ja… - Adam zmrużył
powieki, biorąc kolejny głęboki oddech – Ja… nie wiem, co powiedzieć. To
dlatego jesteś sam?
Tommy wzruszył ramionami – Jest kilka ograniczeń, których
nie przeskoczę. Niewielu ludzi godzi się na trzymanie pod dachem tykającej
bomby, nawet jeśli ryzyko zakażenia jest czysto teoretyczne, gdy zachowa się
wszystkie środki bezpieczeństwa.
- Nie mów o sobie w ten sposób. –
Odparł Adam, nachylając się w kierunku chłopaka – Jesteś bezpieczny?
- Mam spory zapas kolorowych
prochów. Tak długo, jak będzie mnie na nie stać, tak długo będę cieszył się
życiem. – Spróbował zażartować, jednak zauważył, że Adam zaczyna blednąć – Hej,
spokojnie! Po prostu… regularna kuracja daje mi większe szanse na prowadzenie
normalnego życia.
- Czyli… nie umrzesz? – Spytał
Adam, jednak zabrzmiał na tyle groteskowo, że Ratliff roześmiał się w głos.
- Kiedyś na pewno, jak my
wszyscy. Ale ciebie przeżyję z pewnością – Mrugnął w jego kierunku, czując
napływające poczucie ulgi – Nie jest łatwo mi o tym mówić, Adam. Nikt z moich
bliskich o mnie nie wie. Byłem kiedyś uwięziony w toksycznym związku. Zakochany
jak głupi nastolatek w dziewczynie, która mogła mieć każdego. Ciągle
przeskakiwała między mną a swoim byłym – Zakręcił palcem w powietrzu, biorąc
płytki oddech – Dwa lata później znalazła mnie w sieci i dała znać, żebym się
przebadał na obecność wirusa HIV.
- Nie… - Szepnął Adam, wstając ze
swojego miejsca – Nie, powiedz, że to…
- Ujemny. – Sprostował szybko
Tommy – Za to facet z poradni zalecił mi wykonanie szeregu innych badań. I
wtedy dowiedziałem się, że noszę HCV. Różnica jest taka, że mam szanse na
całkowite wyleczenie. Cztery miesiące temu podjąłem drugą próbę leczenia, ale
przez cholerne problemy finansowe nie mam możliwości zapewnienia sobie kuracji,
która rzeczywiście może przynieść efekty. Kiedy lekarz postawił diagnozę, nawet
nie wiedziałem, co mi jest. Dziś jestem chodzącą encyklopedią.
Adam wpatrywał się uważnie w chłopaka, a gdy Tommy skończył,
spoglądając w niebieskie oczy, Lambert okrążył ławkę, przysiadając na jej
oparciu. Wsunął dłonie w kieszenie swoich spodni, milcząc przez dłuższą chwilę.
- Pomogłeś mi. Dałeś mi szansę,
kiedy naprawdę jej potrzebowałem. Dlatego zawsze będę ci wdzięczny. – Rzekł,
zaciskając palce na nadgarstku Adama – Teraz sam wiesz, że nie chodziło tylko o
kąt do spania.
- Proszę, przestań… - Adam
westchnął, przecierając twarz dłonią. Jego skóra pokryła się cienką warstwą
chłodnego potu. – Zrzuciłeś na mnie odpowiedzialność, nie uprzedzając o niczym.
Zrobiłbym więcej, gdybyś… gdybyś tylko powiedział kilka słów więcej.
Wspominałeś, że potrzebujesz pieniędzy na leczenie, ale spodziewałem się zupełnie
czegoś innego…
- Życie potrafi zaskakiwać, co? –
Tommy uśmiechnął się, zsuwając palce wzdłuż dłoni Adama.
- Niekoniecznie tak, jak byśmy
sobie tego życzyli. – Odparł brunet, wracając na swoje miejsce. Usiadł tuż obok
blondyna, odsuwając od siebie opróżniony do połowy kubek mrożonej kawy.
- Dlaczego tak bardzo się przejmujesz?
Adam zwrócił wzrok w kierunku nieba, po czym wzruszył
ramionami. Roześmiał się smutno, kręcąc głową – Nieważne, jak to zabrzmi. Myśl
o tym, że mogłoby cię zabraknąć wywołuje we mnie te same emocje, które
towarzyszą narkomanowi, gdy przyjmuje ostatnią działkę. I towarzyszy mu pewien
rodzaj euforii, bo wie, że przed nim kolejny wzlot, ale czuje na plecach
dreszcz, bo nie wie, czy zdobędzie kolejną porcję. Bo nie wie, czy ten strzał
nie okaże się złotym. Jesteś… jakimś dziwnym rodzajem przygody, którą wolałbym
oglądać na zapisie video niż przeżyć ją osobiście. Rozumiesz mnie?
Tommy zanurzył się w błękitnej głębi, po czym powoli
wzruszył ramionami – Nie wiem dlaczego zawsze omijasz temat, próbując uniknąć
słowa, którego się boisz. Przyznaj, że uzależniasz się ode mnie. – Powiedział z
uśmiechem, próbując rozluźnić atmosferę. Odniósł mały sukces, bo twarz Adama
zaczęła się rozświetlać.
- To nie działa w ten sposób. –
Powiedział, spoglądając w brązowe oczy. Zsunął z nosa Tommy’ego swoje okulary i
zawiesił je na krawędzi koszuli – Przestań patrzeć na mnie w ten sposób. –
Rzekł, zbaczając z tematu, nie mogąc znieść na sobie intensywnego spojrzenia
orzechowych oczu.
Ratliff uniósł brwi – Jaki sposób? – Spytał, zakładając ręce
na piersi. Kiedy Adam zerknął w jego kierunku, od razu nawiązali kontakt
wzrokowy.
Zamilkli na chwilę, a oczy Tommy’ego zaczęły przypatrywać
się konturowi warg Adama. Chwilę później leniwe spojrzenie znów zatopiło się w
błękicie.
- Właśnie o tym mówię - Rzekł półgłosem Adam, po czym
mrugnął okiem w jego kierunku.
Tommy uśmiechnął się w odpowiedzi. Spuścił wzrok, nie tracąc
łagodnego uśmiechu ze swojej twarzy.
Palce czarnowłosego powędrowały pod podbródek chłopaka i
uniosły jego twarz z powrotem. Nim zdołał cokolwiek powiedzieć, usłyszał nawoływanie
z oddali i powtarzający się klakson samochodu. Zwrócił wzrok w kierunku
czerwonego forda.
- Obiecuję, że wrócimy do tej
rozmowy. Neil już jest. Jedziemy?
Tommy znacząco pokiwał głową, wstając ze swojego miejsca.
Ruszył pierwszy, zostawiając Adama za sobą. Czuł, że przepełnia go nieznajomy
przypływ euforii, która wprawiała jego ciało w przyjemne wibracje.
***
- Wyskakiwać z ciuszków, chłopcy!
– Zawołał radośnie Neil, przerzucając na tylne fotele auta dwie koszule oraz
marynarki, należące do Adama. Tommy pokręcił głową, sięgając po ubranie.
- I sądzisz, że w tym nie utonę?
Jesteś o dziesięć centymetrów wyższy ode mnie.
Adam rozpiął pas bezpieczeństwa, po czym spojrzał w kierunku
chłopaka – To ubranie z balu absolwentów. Kilka lat temu byłem nieco mniejszy.
Tommy zmierzył wzrokiem Lamberta, który właśnie zsuwał z ramion
koszulę. Rzeczywiście, jego sylwetka nie wydawała się masywna; wręcz
przeciwnie, przy wysokim wzroście wydawał się być wręcz drobny.
***
Adam śledził wzrokiem każdy detal pomieszczenia,
wypełnionego przepychem. Nim światła zgasły i rozbrzmiał ostatni dzwonek,
przypatrywali się bogatej scenografii, skrytej w cieniu sceny. Dyskutowali
szeptem i półgłosem na temat żyrandoli oraz kostiumów nowo przybyłych gości.
Kiedy rozbrzmiały pierwsze dźwięki czystej melodii, dali się w pełni pochłonąć
chwili, której oczekiwali od dawna.
Opowiem wam historię
dziejącą się w burdelach Buenos Aires. Historię kobiety… prostytutki. I
mężczyzny, który zakochuje się. W niej.
Tommy zerknął w kierunku Adama, którego twarz wyrażała
więcej emocji niż kiedykolwiek wcześniej. Zacisnął on wargi, uważnie
przypatrując się parze aktorów, którzy znaleźli się w najmocniejszym świetle
reflektorów.
Najpierw nadchodzi
pożądanie.
Potem… pasja!
Kiedy Argentyńczyk chwycił aktorkę odgrywającą rolę prostytutki
za nadgarstek, Adam wstrzymał oddech.
Następnie…
podejrzenie! Zazdrość! Gniew! Zdrada!
Aktorka, wpadając w ramiona mężczyzny, sięgnęła wzrokiem ku
innemu, wyciągając dłoń w jego kierunku.
Kiedy miłość jest
najwyższą stawką w grze, nie ma miejsca na zaufanie! Bez zaufania nie ma
miłości!
Argentyńczyk, trzymając ją za ramiona zaczął zmierzać w jej
kierunku, nie pozwalając na wyswobodzenie się z silnego uścisku. Pchnął ją w
kierunku grupy mężczyzn, którzy rozpoczęli pierwsze tego wieczoru tango.
Zazdrość! Tak,
zazdrość sprawi, że… oszalejesz!
Spomiędzy warg Adama wydobyło się nieme westchnienie
zachwytu. Nie odrywał on wzroku od sceny ani na chwilę. Na deskach opery
rozpoczęła się prawdziwie zaciekła walka, przepełniona niezdrowym erotyzmem, a
w każdej nucie utworu rozbrzmiewała kolejna porcja pożądania i wszelkich intensywnych
emocji.
Adam zacisnął palce na podłokietniku, wstrzymując oddech,
gdy mężczyźni przekazywali sobie tancerkę z rąk do rąk, podrywając ją do tańca
jak marionetkę. W jego oczach rozbłysnęła iskra zachwytu.
Tommy uśmiechnął się łagodnie, wskazując palcem w kierunku,
gdzie Neil miał na nich czekać. Ruszyli z wolna przed siebie, przysłuchując się
entuzjastycznym westchnieniom za swoimi plecami.
- Gdybyś miał wcielić się w rolę…
- Nie zaczynaj. – Adam zagroził
palcem, uśmiechając się przy tym ciepło. Zsunął z ramion marynarkę i ścisnął ją
w dłoni – Mój romans z tańcem to najbardziej tragiczna rola, jaką odegrałem.
Jeśli miałbym zatańczyć tango… oczywiście nigdy tego nie zrobię, ale…
- Jesteś pewien? – Tommy zwrócił
twarz w kierunku Lamberta, który momentalnie spoważniał. Jego rozmarzone
spojrzenie sugerowało, że już dawno odpłynął myślami – Tango nie zaszkodziłoby
twojemu zdrowiu, tak jak balet. A ja chciałbym zobaczyć jak tańczysz.
Adam uniósł wzrok ku ciemnemu niebu, przepasanemu bladymi
wstęgami blasku księżyca. Zaczerpnął głębszego oddechu powietrza, czując
panującą w nim przyjemną wilgoć. Ciepły wiatr owiał jego rozgrzaną skórę,
przynosząc upragnioną ulgę. Śpiew i melodie w jego głowie mieszały się z
łagodnym tonem głosu Tommy’ego, wprawiając go w błogi stan zapomnienia.
Ulice opustoszały, gdy ludzie rozeszli się we własnych
kierunkach. Asfalt topił się w blasku latarni, gdy przemierzali nienaturalnie
wyludnione przecznice i śledzili wzrokiem każde z mijających ich aut, próbując
rozpoznać czerwonego forda.
Adam wsunął dłonie w kieszenie swoich garniturowych spodni i
zawiesił wzrok na czubkach swoich butów, chłonąc błogą ciszę, wzbogaconą o
ciche szepty zasypiającego miasta. Na moment zapomniał o idącej z nim krok w
krok postaci i dopiero cień Tommy’ego, malujący się na betonowej kostce tuż
obok jego własnego cienia przypomniał mu o jego obecności. Zwolnili kroku, gdy
znaleźli się przy parkingu na siódmej ulicy, gdzie miał oczekiwać na nich Neil.
Tommy zastukał obcasem, gasząc niedopałek cudzego papierosa,
tlącego się pod jego stopami. Przeniósł wzrok w kierunku Adama, którego profil
rozświetlił się pomarańczowym blaskiem pobliskiego neonu. Przydymione,
niebieskie obręcze tęczówek wpatrywały się w dal obojętnie, ze spokojem,
którego pragnął zaznać od tak dawna. Oprócz ukojenia znajdowało się w nich coś
jeszcze; coś nieznanego na kształt smutku i rozczarowania.
- Nigdy nie zatańczę tango. –
Rzekł Adam, wracając do rozmowy, której nie zakończyli wcześniej.
- A potrafisz?
- Nie. – Odparł bez zawahania –
Ten taniec, tango argentyńskie jest zbyt mocno naładowane negatywnymi emocjami.
Tommy zmarszczył brwi, zakładając ręce na piersi. Poczuł na
sobie spojrzenie niebieskich oczu i próbował wmówić sobie, że drżenie jego
własnych nóg wcale nie jest spowodowane obecnością Adama.
- Co masz na myśli?
- Początkowo tango
rozpowszechniło się wśród mężczyzn na pijackich burdach. Zamiast sięgać po noże
i obelgi, zapominali się w tańcu, który przypominał walkę o dominację. Tak jak
obecnie. Pierwsze tango tańczyły prostytutki, stąd ta cała zła sława.
- Nie jest to zbyt tragiczne i
piękne zarazem? – Zagadnął Tommy, poklepując kieszenie w poszukiwaniu paczki
papierosów, której nie mógł odnaleźć – Miłość poety do prostytutki w otoczce
muzyki i tańca. – Rzekł na wydechu, zdając sobie sprawę się jak blisko ich
własna historia leży obok tej, której właśnie doświadczyli z poziomu rubinowych
foteli. Miłość tancerza do bywalca
nocnych klubów, którego życie pełne jest szemranych tajemnic.
Adam zwrócił się przodem w kierunku Tommy’ego, biorąc płytki
oddech. Rozpiął górny guzik swojej koszuli, czując, że zaczyna brakować mu
oddechu.
- Chyba właśnie przez Moulin Rouge kojarzę ten taniec jako
domenę kobiet przemierzających ciemne ulice, szukających swoich wybranków na
jedną noc. Roxanne, nie musisz stać w tym czerwonym świetle… - Ostatnie słowa
zanucił cicho, uśmiechając się przy tym.
Tommy spuścił ręce wzdłuż ciała, ignorując syreny radiowozu,
który minął ich spiesznie. Rozchylił wargi, które zadrżały nieznacznie. Spojrzenie
Adama zachęcało go do zwierzeń. Do wyznania wszystkich grzechów, których się
wstydził. Do wyznania, skąd pozyskał pieniądze na odwiedzenie San Diego po raz
pierwszy i wykrzyczenia na cały głos co kryje się pod niepozornym stwierdzeniem
jestem barmanem, byłem modelem. Tak,
spojrzenie niebieskich oczu przemawiało do niego ze stoickim spokojem i pełnią
zrozumienia - wyznaj skruszony w duchu
swoje grzechy - i właśnie wtedy coś w nim pękło.
- A gdybym… ja? – Stracił głos,
jednak odzyskał go, nie mogąc wykonać najdrobniejszego ruchu – A gdybym to ja
tańczył tango każdego wieczoru? Co byś zrobił, Adam? – Spytał niemal szeptem,
ubierając w metaforę wszystkie noce, w których tracił swój honor, pozwalając
obcym dłoniom ślepo błądzić po swoim ciele.
Adam przypatrywał mu się uważnie w milczeniu. Przestąpił na
drugą nogę, poprawiając dłonie, wciąż spoczywające w kieszeniach. Sprawiał
wrażenie, jak gdyby nie usłyszał pytania lub częściowo je zignorował. Jego
twarz skryła się częściowo w cieniu, gdy odwrócił wzrok za mijających im
motocyklem; opuścił powieki, analizując swoją odpowiedź w głowie po raz
ostatni.
- Wtedy poprosiłbym cię, żebyś
nauczył mnie kroków. – Rzekł ze spokojem, wprowadzając na swoją twarz łagodny
uśmiech.
Tym jednym zdaniem rozbił cały, poukładany świat Tommy’ego.
Skruszył jego kamienną powłokę, pozwalając całej wrażliwości rozlać się na
zewnątrz tuż pomiędzy swoje stopy. Nie był świadomy, jak wiele napięcia i
obietnicy rozbrzmiało w jego odpowiedzi i nawet nie przypuszczał, że ten na
pozór niewinny żart obróci cały wieczór
do góry nogami.
Jedyne co zarejestrował to silne palce, tęsknie zaciskające
się na jego ramionach i spojrzenie rozpalone milionem drobnych iskier. Tommy
wspiął się na palcach, zderzając swoje usta z wargami Adama w
najdelikatniejszym, a zarazem najbardziej namiętnym pocałunku, jakiego
kiedykolwiek doświadczył. Objął jego kark niemal instynktownie i przylgnął do
jego torsu, odbierając bijące ciepło. Stado sennych motyli zaalarmowane
niespodziewanym zdarzeniem poderwało się do lotu tak silnego, że wprawiło
wszystkie jego mięśnie w drżenie, utrudniające stanie o własnych nogach.
Miękkość warg Adama i cichy jęk zaskoczenia, który przyjął w swoje łagodnie
rozchylone usta odebrały mu możliwość rejestrowania otaczającej go
rzeczywistości i dopiero teraz po raz pierwszy w swoim życiu poczuł, że
naprawdę zapomniał o całym świecie.
Kiedy euforia zaczęła rozmywać się w rozładowanej od napięcia
atmosferze pomyślał, że to tylko sen. Że obudził się, znów śniąc o swoim
przyjacielu, jednak stał on tuż przed nim; niezdolny do mrugnięcia oczami, do
odwzajemnienia uścisku czy choćby rozchylenia warg, by wydobyć z nich jedno
słowo. Przypominał kamienny posąg, który za życia spojrzał prosto w oczy
Meduzy; martwy w środku i pozbawiony jakichkolwiek uczuć.
- Przepraszam… - Wydusił z siebie
Tommy, cofając się na krok. Przyłożył palce do swoich warg, wciąż czując na
nich wspomnienie pocałunku, którego nawet nie planował – Ja nie wiem…
- W porządku… Chyba po prostu źle mnie zrozumiałeś. – Rzekł
Adam, podnosząc dłoń, by uspokoić chłopaka – Nie chcę zabrzmieć niewłaściwie.
Jesteś mi bliski, ale… interesują mnie kobiety.
- Mnie też. – Rzekł na wydechu
Tommy, czują łzy zażenowania napływające do jego oczu – To tylko emocje.
Proszę, zapomnijmy o tym.
Adam przełknął ślinę, czując ból mięśni. Próbował poruszyć
ramionami, by przynieść sobie choć odrobinę ulgi, jednak nie potrafił się
rozluźnić – Takich rzeczy się nie zapomina, Tommy. – Odparł Adam, a ton jego
głosu pełen był niegasnącego zaskoczenia i ciepła – To było…
- Głupie. Przepraszam.
- Niespodziewane. – Rzekł Adam,
próbując ukryć wszystkie emocje, które zaczęły go przepełniać. Odetchnął z ulgą,
gdy usłyszał klakson samochodu Neila, który chwilę później zatrzymał swoje auto
przy krawężniku.
Podróż do domu okazała się istną katastrofą. Podekscytowany
Neil zadawał tysiące pytań i oczekiwał równie entuzjastycznych odpowiedzi,
jednak ani Adam, ani tym bardziej Tommy nie byli w stanie powiedzieć nic, co
przyniosło by chłopakowi choćby cień satysfakcji. Kiedy w końcu zrozumiał, że
atmosfera zaczyna się zagęszczać, pomimo że nie padają żadne słowa, postanowił
odpuścić, a towarzysząca im przez resztę podróży cisza okazała się doskwierać
jeszcze mocniej.
Gdy dotarli na miejsce, młodszy z braci bezszelestnie udał
się do swojego pokoju, z którego po chwili rozbrzmiała cicha melodia. Adam wraz
z Tommym, który szedł za nim wspięli się na piętro i zatrzymali przed drzwiami.
- Połóż się. – Zasugerował Adam,
spoglądając w oczy chłopaka po raz pierwszy od chwili w której doszło między
nimi do pocałunku – Wezmę prysznic i zjem coś. Ten wieczór wyssał ze mnie całą
energię.
Ratliff znacząco pokiwał głową. Zagryzł dolną wargę, uparcie
wpatrując się w ścianę – To był… dobry wieczór.
- Świetny spektakl. Jeszcze raz
dziękuję. – Odparł Adam, nie rozumiejąc drżenia swojego głosu. Przeciągnął
językiem po suchych wargach i również odwrócił wzrok, gdy Tommy postanowił w
końcu na niego spojrzeć.
- To… dobranoc?
- Dobranoc.
Adam schował dłonie w kieszenie spodni i zacisnął wargi w
wąską kreskę. Spojrzał na drzwi pokoju Neila i Tommy od razu wiedział, że ich
mały sekret za chwilę rozbrzmi po drugiej stronie ściany. Przeklął siebie w
duchu i westchnął cicho, rzucając ciche przepraszam,
nim zniknął w pokoju Adama.
***
Leżał na łóżku, czując nieprzyjemne doskwieranie żołądka.
Był głodny, jednak nie miał odwagi zejść na dół i ponownie spojrzeć Adamowi w
oczy. Przetarł twarz dłońmi, przeklinając każdą komórkę swojego ciała za to, że
popchnęła go wprost w ramiona Lamberta. Od kilku tygodni czuł, że to
nieuniknione i choć próbował zdusić to uczucie w zarodku, przegrał.
Przewrócił się na brzuch, jednak podniósł głowę, gdy
usłyszał cichą rozmowę dochodzącą zza ściany obok. Odetchnął z ulgą, gdy ton
głosu Adama rozbarwiony był z negatywnych emocji i w tej chwili wyrażał więcej zamyślenia
niż dezaprobaty. Blondyn przysunął się bliżej ściany, obejmując kolana
ramionami i oparł skroń o zimną, niebieską powierzchnię.
- Napijesz się czegoś brachu czy
chcesz tylko popatrzeć na netflixa?
- Właściwie to chciałem pogadać.
- No to prosto z mostu, tak jak
lubię. Czekaj! – Tommy usłyszał dźwięk szkła i zdławionego bulgotania, które
brzmiało jak przelewanie płynu z butelki do szklanki – Napij się i dawaj.
- Chryste, skąd ty to bierzesz?
Sześćdziesiąt pięć procent? To w ogóle legalne?
- Podarunek od kumpla z Teksasu.
No słucham, w czym rzecz?
- Nie będę owijał. – Tommy
usłyszał ciche skrzypnięcie materaca – On… on mnie pocałował.
W pokoju zapanowała cisza, a muzyka ustała. Ratliff przeklął
pod nosem.
- Co? Ten dzieciak? Nie gadaj!
Nie wygląda mi na geja.
- Ciszej! – Upomniał go szeptem
Adam - Bo nim nie jest. – sprostował prędko – Ta sytuacja to czysty przypadek.
Kwestia emocji, chwili, niewłaściwego doboru słów. Tak myślę.
- Stary, ja pod wpływem emocji
nie pocałowałbym swojego kumpla. A ty? Nie sądzę.
Ponownie zapanowała cisza, którą przerwał Neil.
- Bierzesz jego stronę. Nie mów,
że ci się podobało.
Tommy nie potrafił wyobrazić sobie wyrazu twarzy Adama,
który ponownie wstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza.
- Słuchaj, będę cię kochał tak
samo, nawet jeśli będziesz próbował stworzyć swój własny harem albo zamiast psa
przyprowadzisz małpę na smyczy. Ale zastanów się dwa razy, zanim…
- Tutaj nie ma się nad czym
zastanawiać, Neil. Nie mógłbym się związać z mężczyzną.
- Więc w czym problem? – Spytał,
jednak odpowiedziała mu cisza – No w czym, Adam?
- Kurwa mać, nie zrozumiesz tego.
Ja sam tego nie rozumiem. - Tommy uniósł
brwi, gdy po raz pierwszy usłyszał przekleństwo wypowiedziane przez Adama. Był
tak zaskoczony, że ominął fragment rozmowy.
- To było tak… tak nienaturalnie
filmowe i pełne emocji, że… to był najbardziej romantyczny pocałunek, jakiego
kiedykolwiek doświadczyłem. Nie wiem czy mi się to podobało czy nie. Jezu, nie
wiem, co mam o tym myśleć. Wiem, że to nic nie znaczy, ale nigdy nie czułem się
w ten sposób.
- Nie znaczy. – Rozbrzmiał
ironizujący ton głosu Neila – Że niby pocałunek dla ciebie nic nie znaczy? Adam,
jesteś tak cholernym pozerem, że odbiera mi mowę. A jeśli ten gość się w tobie
zakochał?
- Przestań, to niedorzeczne. Jesteśmy
z dwóch innych światów. Poza tym Tommy to kobieciarz i wolny strzelec. Dla
niego to mogło oznaczać jedynie zaproszenie do zabawy i chęć eksperymentowania.
Pamiętasz, co powiedział mi Terrance?
- Czekaj, Terrance ostatnio
przyznał ci się, że woli facetów.
- O nie, nawet nie próbuj myśleć
w ten sposób. Nie, Neil. Gdybyś zamknął ich w jednym pokoju, rozszarpaliby się
gołymi rękami.
Tommy usłyszał typowe dla Neila klaśnięcie w dłonie.
- Czyli sprawa jasna. Rywalizują
o ciebie, stary. Jesteś cholerną Kate Winslet na tonącym Titanicu.
Zabrzmiała krótka chwila ciszy, przerwana zrezygnowanym
tonem głosu Adama.
- Jesteś taki głupi.
Blondyn uśmiechnął się szeroko, słysząc zaraźliwy śmiech
braci. Zmrużył powieki, nie zdając sobie sprawy, że ani na chwilę nie przestał
myśleć o pocałunku, którego doświadczył.
- Mów co chcesz, ale jednak to
jego wziąłeś na swój drugi bilet, nie Vanessę. Jednak to jemu dałeś wyższą gażę
niż pozostałym członkom zespołu.
Tommy ze zdumienia rozchylił wargi.
- Po prostu potrzebuje pieniędzy.
– Wyjaśnił Adam.
- I to jemu pozwoliłeś sypiać w
swoim gabinecie, kiedy nawet ja nie mam tam wstępu. Van zatroszczyła się, by mi
o tym donieść. Co więcej? Mam mówić więcej?
- Jestem zmęczony, odpuść…
- … i do tego posadka przy
fortepianie, kiedy sam wiesz, że potrafisz grać cholernie dobrze i żaden
pieprzony geniusz ci nie dorówna. Strzeżesz tego instrumentu jak pies swojego
podwórka i nagle jak gdyby nigdy nic sadzasz przy nim amatora. Pamiętasz jak
rozwiązałeś problem Nicka? Odpalił zioło, stary, to był tylko jeden niewinny
blant, a gość następnego dnia musiał wrócić do Dallas, pomimo że należał do
czołówki najlepszych aktorów w Bert’s.
W jaki sposób Ratliff ugłaskał cię za nafaszerowanie Van ekstazy? Och,
zaczekaj, bo zapomniałem. Przecież to ona oberwała. – Zaironizował - Tommy to
świetny gość i polubiłem go od kiedy wpadł na pomysł ściągnięcia cię tutaj, ale
przyznasz, że masz z nim problem. Poważnie aż tak cię oślepiło, że nie
dostrzegasz kiedy twój dawny wróg wspiął się na szczyt twoich ulubieńców?
- Wiesz co? – Rozbrzmiał
zrezygnowany ton głosu Adama – Może zamień kieliszek na szklankę. Tak będzie
wygodniej.
- Moja krew. Moja krew. Tak się
cieszę, że cię mam, bracie. Masz moje wsparcie, nieważne jak dalej to pójdzie.
Zdrowie naszego dzieciaka, co smacznie drzemie za ścianą?
- Zdrowie.
~W opowiadaniu zawarto cytaty z utworu El Tango De Roxanne z
filmu Moulin Rouge, reż. Baz Luhrmann
Jesteś cholerną Kate Winslet na tonącym Titanicu.
OdpowiedzUsuńahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahahaha
leże i nie wstaje
wgl mega
Adam - ależ on sie gubi w tym wszystkim!
Tommy - ależ on sie przez Adama gubi!
Neil - wymiata składając to wszystko do kupy w tak żartobliwy, humorystyczny, nietrzeźwy sposób..
Ale całus rzeczywiście niespodziewany. Szkoda tylko że taki jednostronny. Teraz zaserwuj mi całusa od Adama i będzie git.
No i w końcu nie wyjaśnili sobie wszystkiego. Tommy i HCV? O matko, ty z tymi chrobami to wymyślasz, a przynajmniej się czegoś uczę, pamiętasz chorobe Huntingtona? Byłam jeszcze w gimnazjum i tylko te chorobe rozpoznawałam na biologii.
No i co by tu jeszcze... Adam to dupek, byle czego leci do brata wypaplać, ale to ma też swoje dobre strony - przynajmniej Tommy sie czegoś dowiedział.
Adam woli kobiety? dobre sobie, jakoś za bardzo on święty i niedotykalski żeby czegoś nie ukrywał.
I to jest słodkie, że tak dzieli się wszystkim z Tommy'm, z nikim innym nie miał takiego kontaktu.
A Tommy biedny przez te wszystkie prowokacje gubi się w tym wszystkim i nie wie co robić. Już ja na jego miejscu czułabym się podle, a przecież on nie miał na to wpływu! Taka tragiczna postać jak król Edyp (sorki, w maturach jeszcze siedze)
A ten tytuł to też mi sie skojarzył z lekturą Tango, Mrożka, na szczęście treść zupełnie inna :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)
a jakbyś mogła, to możesz mnie polecić na swoim blogu?? plis, wiesz, że jesteś moją idolką <3
I co tu napisać... pięknie jak zawsze,uwielbiam Twoje opowiadania, czytam je na jednym wdechu, chociaż to trochę niebezpieczne ;) Jesteś najlepsza, ja cię kocham, jakkolwiek to zabrzmi. Czekam cierpliwie, ale pełna ciekawości na następny odcinek. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDominika
O mój boże ten odcinek jest obłędny ❤ kiedy to czytam jest tyko to, może lecieć muza na ful i wgl się palić mieszkanie czy co - jest tylko to 💜💜💜 oj kochana jak ja przetrwam czas do następnego rozdziału??? życzę ci wspaniałych pomysłów ( jesli możliwe są lepsze)to co piszesz... No weź nie wiem co powiedzieć a zadko mi się to zdarza ;)a reakcja Adama na wieść o chorobie... nie ma co Neil mnie rozwala :D wtedy poprosiłbym cie żebyś nauczył mnie kroków - nie mogę no ale Adaś nie powinien się dziwić temu pocałunku jak takie teksty dowala to ca ma Tommy zrobić? No wodę z mózgu mu robi ale to jest najlepsze ❤ to cale zamieszanie, problemy ( których widzę nie tylko ja jestem "miłośniczką" ;)❤ ) i wiesz co strasznie mi się spodobało ze z tego pocałunku nie wyszło nic więcej ( dosłownie ) bo ja mam taki charakterek ze lubię poprzeciągać takie chwile... Im dłużej coś się rodzi i czym trudniejsze drogi musi pokonać tym bardziej jest trwałe i wytrzymałe nie ? Kocham to po prostu a co do Kate Winselt - kłaniam się Mistrzu 😂😂😂 szczerze to trochę się zdziwiłam ze Adam poszedł wygadać się bratu ale ja tez zawsze musze komuś więc niech mu będzie :) ahhhhh... Wyobrażam sobie spotkanie naszych gołąbeczków rano ohohoo no i to uzależnienie od Tommy'ego było niezłe ale nic nie pobije Kate hahaha trzymaj się
OdpowiedzUsuń'crush' richard siken gdzie to zdobyć? Twoje opowiadania to odskocznia od tej rzeczywistości . I są zaje..... no super
OdpowiedzUsuńDziękuję że jesteś i piszesz to wiele znaczy
OdpowiedzUsuńJuż 10 minut leżę i gapię się w sufit zastanawiając się nad tym co właśnie przeczytałam. Szczęka mi opadła. To wszystko jest tak zarąbiście napisane, że składam Ci normalnie pokłon. Kocham tę nutę humoru w dramatycznych historiach. Albo ta postawa Adama, jak on się gubi w tym, a jego braciszek mu pomaga. To jest świetne! Kocham czytać twoje opowiadania przed snem. Dłuuugo o nich potem rozmyślam. Jesteś świetna w tym co robisz! Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek tego cudownego dzieła <3
OdpowiedzUsuńNo nie napisałam taki długi komentarz i nic bo się nie dodał :/ rozdział obłędny !! Czytałam rozłożona na podłodze przy ładowarce o komp zajęty :D mnie rozwalil z tą Kate 😂 a ten pocałunek... Idealne okoliczności, idealnie dobrany moment, idealnie dobrane słowa, idealnie dobrane gesty co tu mówić? Oby tak dalej, jesteś najlepsza bardzo mnie inspirujesz i czekam z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetne! Uwielbiam twoje opowiadania! Nigdy nie wiadomo co się dalej wydarzy i to jest cudowne! Trochę przykro mi się zrobiło Tommy'ego, ale cóż. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWątek z pocałunkiem czytałam 3 nie 30 razy no może przesadzam, trochę więcej xd obsesyjnie sprawdzam tą stronę po prostu w każdej wolnej chwili 💜💜💜 ciekawe jakie będzie spotkanie Adasia i Tommy'ego :D
OdpowiedzUsuń