Hello! Dobrze znów się z Wami widzieć :) Dziś nie mam zbyt
wiele do powiedzenia, więc od razu przejdę przez odpowiedzi i idziemy z
odcinkiem.
Paulinka: Cieszy
mnie, że zauważyłaś moją chęć to stworzenia między nimi zjawiska romansu :)
Ostatnio mam wrażenie, że kilka odcinków było zbyt mało rozwojowych jeśli
chodzi o akcję, ale sądzę, że są dosyć ważne dla rysu bohaterów, którzy przejdą
gigantyczną przemianę już wkrótce.
Grey Wolf:
Intrygujące wątki oczywiście wkrótce się pojawią, może nie tak kryminalne jak w
Klatce, ale mogę zaspoilować, że sielanka nie będzie wiecznie trwać ;)
Oczywiście wpadnę na twojego bloga!
Allie Sheridan:
Bardzo dziękuję za tyle pięknych i szczerych słów. Niesamowicie się cieszę, że
Klatka zainspirowała Cię do sięgnięcia po publikację Freuda, bo ja sama
przygotowując się do napisania tego opowiadania spędziłam kilka miesięcy studiując
zarówno psychoanalizę, jak i publikacje Cleckleya dotyczące w głównej mierze
psycho i socjopatów. Niesamowicie się cieszę, że obudziłam w tobie ludzkie
uczucia i cóż – zapraszam na więcej! :)
Ania Chojecka: To
ja dziękuję tobie, że jesteś! <3
Anonimowy: To
będzie nieprzeciętna i mocno zaskakująca historia miłosna, przynajmniej tak ją
kreuję w głowie :)
Dominika:
Dziękuję za miłe słowa!
Mrs. Ratliff:
Szybko, szybko podsyłaj zdjęcie ministranta! :D Jesteś na Adommy Poland? W
takim razie siedzimy w tym razem :) Właściwie mam kilka ulubionych shipów,
Sterek i Larry Stylinson i przyznam, że uzbierałam kilka całkiem dobrych
opowiadań, które mogę polecić :)
Lecimy!
23. Kasjer
Tommy przeczesał palcami swoje włosy i wziął głęboki oddech,
gdy zatrzymał się w progu drzwi, prowadzących do głównej sali teatru, z której
dochodził śpiew Vanessy i ton melodii, granej przez Adama. Choć nie widział
jego twarzy, był pewien, że właśnie tam go zastanie. Nikt poza ich dwojgiem nie
potrafił zagrać napisanej przez Lamberta sonaty.
Odetchnął ciężko, opierając skroń o ścianę. Nie był
przygotowany na tę rozmowę. W ogóle nie spodziewał się, że jakakolwiek będzie
miała miejsce. Szum w głowie, którego doświadczył poprzedniego wieczoru okazał
się zbyt słaby, by wymazać kilka wydarzeń z jego pamięci. Ku zaskoczeniu
pamiętał każdy detal i w dodatku zbyt intensywnie, niż w ogóle by sobie tego
życzył.
Pojawił się w progu drzwi zupełnie niezauważony, spoglądając
na Adama, który odgrywał sonatę z taką lekkością, jakby uczył się jej od
dziecka. Ratliff odetchnął ciężko i ruszył przed siebie i zanim dotarł do niego
entuzjastyczny ton głosu dziewczyny, wydusił z siebie kilka słów.
- Adam, mogę ci zająć chwilę? –
Spytał, przesuwając palcami po swoim zaroście.
Lambert wychylił się zza pianina – To pilne? Mamy próbę.
- Tak… - Wycedził blondyn –
Myślę, że pilne. Będę na zewnątrz. – Rzekł i odwrócił się, opuszczając główną
salę.
Adam wyszedł z teatru, zamykając
za sobą drzwi. Zmarszczył z przejęciem brwi, stając na wprost Tommy’ego.
-
Co się stało? – Spytał, poklepując swoje kieszenie w poszukiwaniu telefonu.
-
Emm… - Tommy wzruszył ramionami, zawieszając swoją dłoń na karku – Ja chcę cię
przeprosić.
Adam kiwnął głową i zmrużył oczy –
Przeprosić? Za co?
-
Za wczoraj.
- Żałujesz? – Adam uśmiechnął się łagodnie,
niepewnie. Przestąpił na drugą nogę, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Adam… - Tommy wziął ciężki, głęboki oddech, po czym
odważył się unieść wzrok – Będę szczery, w porządku? Nie jestem gejem. Po
prostu straciłem kontrolę. O co ci chodzi? – W jego głosie pobrzmiała irytacja,
gdy Lambert zaczął się śmiać.
- Jesteś najtrudniejszym typem faceta, wiesz? – Adam
uspokoił się na moment, kręcąc głową.
- Co masz na myśli?
Lambert przewrócił oczami,
spuszczając ręce wzdłuż ciała – Myślisz, że jesteś pierwszym, który mi to mówi?
Możesz oszukiwać mnie, ale siebie nie oszukasz.
- Nie rozumiesz mnie. – Rzekł Tommy – Myślę, że to
wszystko zaszło trochę za daleko. Nie wiem, w którym momencie nasza przyjaźń
zaczęła zlewać się z…
-
Z…? – Adam uniósł brwi – No wyduś to z siebie. Jak to nazwiesz? – Czekał na
odpowiedź, jednak Tommy utkwił swój wzrok w mijającej ich parze przechodniów – Chciałeś
uprawiać ze mną seks. Prawda?
-
Adam… - Tommy syknął z zażenowaniem, rozglądając się dookoła – Byłem pijany.
Okej? Byłem pijany i to jedyny powód, dla którego powiedziałem to, co
powiedziałem.
-
Cóż. Nie wiem, czy pamiętasz, ale do czynów również przeszedłeś.
Tommy skrył twarz w dłoniach, po
czym pokręcił głową – Możemy o tym zapomnieć?
-
Ile razy będziesz mnie o to prosił? – Adam wzruszył ramionami – Tym razem nie
chcę zapominać. Za bardzo mi się podobało.
Ratliff poczuł ciepło,
rozpływające się po jego podbrzuszu, gdy przypomniał sobie najsłodszy dźwięk,
będący głosem Adama, doświadczającego orgazmu. Przeklął w myślach.
-
Powiem wprost. Mógłbym uprawiać seks z facetem. Może nawet chciałbym tego
spróbować. I na tym się kończy. Finito.
-
Na tym się kończy twoje bycie gejem? – Lambert roześmiał się ponownie – Myślę,
że w twoim przypadku na tym się zaczyna.
-
Po prostu… - Tommy westchnął kręcąc głową – Nie oczekuj ode mnie zbyt wiele.
Jesteś mi bliski i w pewnym sensie cię potrzebuję, ale zostańmy przy tym, co
jest.
Adam czuł, że zaczyna się
denerwować, jednak trzymał swoje nerwy na wodzy – Przy czym? Przy spędzaniu
wspólnych nocy? Przygotowywaniu obiadów? Zasypianiu u swojego boku i pocałunkach,
trzymanych pod kluczem twojego pokoju? Rozumiem, że możesz czuć się zagubiony w
nowej sytuacji, ale nie możesz kazać mi w tym trwać.
-
Jest ci źle? – Westchnął Tommy, unikając spojrzenia niebieskich oczu.
-
Tommy, a czy tobie byłoby źle, gdybyś został zamknięty w pokoju bez klamek?
Ratliff pokręcił głową, cofając
się na krok – Czego ode mnie oczekujesz?
-
Podjęcia decyzji. Mam wrażenie, że próbujesz się mną bawić.
-
Co? – Tommy roześmiał się, kręcąc głową – Jak w ogóle mogło przyjść ci to na myśl?
– Ratliff zbliżył się do Adama – Nie chcę cię skrzywdzić. Nigdy nie chciałem. Po
prostu chcę, żebyś był świadomy, że nie jestem w stanie dać ci tyle, ile
mógłbyś oczekiwać. Hipotetycznie oczekiwać. Bo nie wiem, jakie masz wobec mnie
plany.
Adam uniósł brwi i pokręcił głową
– To wszystko?
-
Tak. Tak myślę. – Odparł krótko Tommy.
Lambert uśmiechnął się pod nosem i
przycisnął plecy chłopaka o muru, po czym nachylił się, całując mocno jego
usta; odsunął się po krótkiej chwili, kąsając zębami jego dolną wargę i niemal
poczuł na sobie elektryzujący dreszcz, który wstrząsnął blondynem.
-
Za tydzień jadę odebrać szyny i wózki pociągowe. Brat Spencera zaoferował mi
auto i pomyślałem sobie… - Pokręcił głową – Czy nie chciałbyś ze mną pojechać?
– Spytał, obejmując chłopaka w pasie – Mam jedno wolne miejsce, więc…
-
Oczywiście, że tak! – Odparł z podekscytowaniem Tommy – Dokąd?
-
Nashville.
Tommy zaśmiał się pod nosem kręcąc
głową. Jego marzenia w ostatnim czasie zaczęły spełniać się lawinowo.
***
Ten miesiąc należał do najbardziej
deszczowych w całym roku. Słońce wyłaniało się spomiędzy chmur zaledwie na
kilka minut w przeciągu całego dnia, by zaraz zniknąć za nimi na kolejne długie
godziny.
Tommy zarzucił kaptur na głowę,
gdy poczuł na swojej skórze pierwsze krople deszczu. Rozejrzał się dookoła,
zastanawiając się, w którą stronę powinien ruszyć.
Walmart. Kilometr drogi stąd.
Sklep całodobowy. Zaledwie dwieście metrów.
Od kiedy znów zaczął przeliczać
każdy cent, westchnął pod nosem, decydując się na pierwszy wybór. Skręcił więc
w przecznicę i ze spuszczoną głową szedł przed siebie, wpatrując się w czubki
swoich butów.
Nie miał specjalnych planów na ten
wieczór; Vanessa była zajęta szyciem kostiumów, Adam zniknął po południu i
obiecał wrócić dopiero po dwudziestej drugiej, a w teatrze znalazłby może
dziesięć kaset wideo, z czego żadna nie była interesująca. Lambert pozostał
ostateczną alternatywą i Tommy skłamałby, mówiąc, że wcale nie czeka na powrót
bruneta.
Wziął głęboki oddech, mijając
anonimowych przechodniów, zastanawiając się, gdzie tak właściwie dotrze na
drodze swojego życia; gdzie spędzi kolejną gwiazdkę, które miasta zwiedzi nim
przyjdzie Nowy Rok i jak wiele nowych nazwisk pozna na przestrzeni kolejnych
trzech miesięcy. Kilkukrotnie przez jego myśli przewinęło się imię, należące do
stale uśmiechniętego bruneta i choć chciał go wyrzucić ze swojej głowy, obraz
jego wesołej twarzy stale go nawiedzał.
Nie wiedział, w którym momencie to
się zaczęło; czy przyszło wraz z pierwszym sennym marzeniem, pocałunkiem czy
niewłaściwym doborem słów. Próbował się na tym nie skupiać, wiedząc jak zgubne
skutki może spowodować koncentrowanie się na wargach, które tak czule go
całowały. I dłoniach, subtelnie pieszczących jego skórę, w sposób, którego
wcześniej nie doświaczył.
Ściskając w dłoni
dziesięciodolarowy banknot wszedł do opustoszałego sklepu, w którym jarzeniowe
światła były tak mocne, że poczuł chwilowy ból głowy. Oddalił się prędko w
kierunku stoiska z mrożonkami, wybierając gotową lasagne, a następnie skierował
się w stronę półki z winami, spiesznie przeglądając ich typ. Nie znalazł ani
jednego słodkiego trunku w dobrej cenie, więc sięgnął po półwytrawne, nie chcąc
tracić więcej czasu.
Nie zsuwając kaptura ze swojej
głowy podszedł do kasy, wykładając zawartość koszyka na taśmę i sięgnął po
telefon, sprawdzając ostatnie wiadomości.
-
Osiem dolarów, pięćdziesiąt centów.
Wyłożył na taśmę banknot, jednocześnie
wczytując się w wiadomość od Maxiego i zmarszczył brwi słysząc cichy chichot
sprzedawcy. Uniósł wzrok znad telefonu, spoglądając na chłopaka ubranego w
zabawny, niebieski uniform, wydającego mu resztę.
I nie byłoby w tym nic dziwnego,
gdyby nie fakt, że ten chłopak miał oczy koloru głębokiego oceanu. Tak dobrze
znał i tak bardzo kochał to spojrzenie.
-
O kurwa. – Przeklął pod nosem, wsuwając telefon do kieszeni, spoglądając wprost
na uśmiechniętego Adama – Co… co ty tu robisz? – Spytał, nie dbając o fakt, że
odpowiedź była oczywista.
-
Pracuję? Masz mnie. – Odparł Lambert, podając reklamówkę w ręce Ratliffa, który
stał zupełnie osłupiały.
-
Co? – Tommy pokręcił głową, zapominając o swoich zakupach; zmarszczył brwi,
opierając dłonie o krawędź kasy – Jak to pracujesz? Od kiedy? I dlaczego nic mi
nie powiedziałeś?
Adam wychylił się, upewniając, że
żaden klient nie będzie im przeszkadzał. Lambert wyglądał zupełnie inaczej w
służbowym uniformie i zaczesanych do tyłu włosach, które zawsze wyglądały jak
zmierzwione przez wiatr.
-
Wymusiłem na tobie zerwanie z dotychczasowym życiem. Nie jestem idiotą, wiem,
że potrzebujesz pieniędzy na leczenie.
Tommy zmarszczył brwi, po czym
parsknął cichym śmiechem – Chcesz mi powiedzieć, że pracujesz… na mnie? –
Uniósł powieki.
-
Nie chcę, żebyś zawdzięczał mi cokolwiek. Podjąłem tę decyzję świadomie i
cieszę się, że nie masz już nic wspólnego z tym koszmarnym klubem.
Ratliff odgarnął do tyłu swoje
włosy, biorąc głęboki wdech – Jestem dorosły. Potrafię o siebie zadbać. Nie
chcę być twoim utrzymankiem.
-
Tommy. – Adam zniżył ton głosu – Widzę, że grunt pod twoimi nogami zaczął
osuwać się już wiele lat temu. Masz prawo chwilę odpocząć.
-
Jesteś kasjerem, do jasnej cholery.
-
Uważasz, że to powód do wstydu? – Spytał nieco poważniejszym tonem głosu Adam,
pochylając się w stronę Ratliffa.
Tommy przez chwilę myślał o
reszcie słów, które miały dopełnić myśl bruneta. Spiął się, czując nieprzyjemne
dreszcze kumulujące się w dole żołądka.
-
Mógłbyś chociaż raz nazwać sprawy po imieniu?
-
O czym ty mówisz?
-
Bycie dziwką jest większym powodem do wstydu, jeśli taką refleksję chciałeś na
mnie wymusić.
Adam łagodnie rozchylił wargi i
uniósł brwi – Ty żartujesz, prawda? Prosiłem, byś nie mówił o sobie w ten
sposób. Nigdy. – Rzekł oschle.
Tommy wziął płytki oddech i
pokręcił głową – Przepraszam. Zaskoczyłeś mnie.
-
Zamiast znów mnie przepraszać lepiej zdradź z kim masz dziś randkę – Adam
uśmiechnął się łagodnie, spoglądając na butelkę wina.
Chłopak spotkał swój wzrok z
pełnym radości spojrzeniem i przygryzł wargę, uśmiechając się coraz szerzej.
-
Z mega utalentowanym… i zdolnym… i nie mniej przystojnym chłopakiem? – Uniósł
brew, chwytając swoje zakupy w obie ręce.
Adam odpowiedział łagodnym
uśmiechem – O której mam do ciebie przyjść?
Tommy poczuł przyjemne ciepło,
rozlewające się po jego ciele na dźwięk tych słów.
-
Jak tylko wrócisz.
Adam kiwnął głową – Spodziewaj się
mnie o północy. Wezmę szybki prysznic i możemy zacząć maraton.
-
Cóż… widzieliśmy chyba wszystkie przeklęte, niskobudżetowe filmy, więc będziesz
musiał zabawić mnie swoim towarzystwem… – Tommy mrugnął okiem w jego kierunku,
po czym roześmiał się ze zrezygnowaniem.
***
Ta noc nie różniła się niczym od
poprzednich, które wspólnie spędzali. Na kineskopie starego telewizora
wyświetlał się poruszony obraz, wokół materaca znajdowały się miski z
jedzeniem, plastikowe sztućce po lasagne oraz splamiony winem scenariusz
trzeciego aktu. Choć zaczynali popadać w rutynę, kryjąc się przed ciekawskimi
spojrzeniami w cieple niedużego pokoju, czuli, że pośród całej tej ciszy
znajduje się coś wyjątkowego.
Adam wypił ostatni łyk wina ze
swojej lampki, wolną dłonią gładząc ramię przytulonego do niego blondyna.
-
Tęsknisz za Bradem? – Spytał Ratliff, patrząc w kierunku telewizora.
Adam zmarszczył brwi, delikatnie
gładząc jasne kosmyki włosów chłopaka, leżącego na jego klatce piersiowej.
-
Czy tęsknię? Nie. Mimo wszystko wracam do niego myślami. Nie często, ale zdarza
mi się.
-
Myślałem, że zamknąłeś ten rozdział. – Tommy odwrócił wzrok w kierunku Adama.
-
Nie dzielę życia na rozdziały. – Odparł Adam, zsuwając palce po szyi i ramieniu
chłopaka – Kiedy się rozstaliśmy, próbowałem jakoś ukoić ten ból. Zmieniałem
miejsce do życia, odciąłem się od wspólnych przyjaciół. Obrałem nowe cele.
Kiedy pokonałem kilka tysięcy mil i spędziłem wiele długich godzin na
zajmowaniu się rzeczami, które miały być interesujące, dotarło do mnie, że nie
uciekniemy od przeszłości. Musimy się z nią pogodzić i nie pozwolić jej na
wbieganie w obecne życie.
-
Cierpiałeś z powodu Brada, od którego
sam odszedłeś. Postawiłeś granicę, której nie pozwoliłeś przekroczyć.
-
Wtedy nie byłem gejem. Tak samo jak ty nie jesteś teraz. I tym właśnie go
zraniłem; nie potrafiłem zrozumieć, kim naprawdę jestem. Nie potrafiłem
postawić człowieka wyżej od swoich celów. – Powiedział cicho, mocniej obejmując drobne
ciało – Żyjemy w tym, a nie innym miejscu na świecie, bo próbowaliśmy uciekać
od swojego życia. Na darmo. Przeszłość jest jak demon, który przywiązuje się do
ludzi, nie do miejsc. Zapamiętaj to.
-
Z tym, że ja uciekałem od mojego życia, a ty próbowałeś gonić swoje marzenia. Wychodzi
na to, że Nowy Jork to miasto zbiegów. – Odparł Tommy podnosząc wzrok.
Wymienili kilka łagodnych spojrzeń, w czasie, gdy dłoń Adama nakryła rękę
Ratliffa.
-
Jeśli podejmujesz poważne decyzje, musisz być konsekwentny. Kiedy odchodzisz,
nie możesz wrócić.
-
Masz na myśli… - Tommy podniósł się, by uklęknąć przed Adamem – Że nie będziemy
mieć drugiej szansy?
Adam poczuł, jak stado motyli
poderwało się do lotu w jego piersi. Uśmiechnął się łagodnie, czując
przyspieszone bicie swojego serca.
-
A będziemy mieć chociaż jedną? – Spytał i stracił oddech, gdy wargi Tommy’ego
łagodnie zetknęły się z jego własnymi. Poczuł na swoich ustach cierpki smak
wina i spił go, zaciągając się zapachem zwietrzałych perfum. Zadrżał
niespodziewanie, kładąc dłonie na szyi chłopaka, nie pozwalając mu cofnąć się
choćby na milimetr - O boże, nie potrafię za tobą nadążyć… - Nachylił się do następnego
pocałunku, jednak tym razem to również Tommy zainicjował kolejny z nich,
wspinając się na uda Lamberta, by usiąść na nich i górować nad brunetem. Wplótł
palce w jego włosy i uśmiechnął się łagodnie. Czuł ciepłe dreszcze biegnące
wzdłuż jego pleców, gdy dłonie Adama nakreśliły tam niewidzialną ścieżkę.
-
Tak bardzo cię uwielbiam, Tommy… - Wymamrotał szeptem Lambert, obejmując
ramionami ciało drobnego chłopaka i przesunął wargami po jego szyi, zaczynając
składać na niej łagodne pocałunki. Kiedy do jego uszu dotarło ciche
westchnienie, wyprowadził swój język, prowadząc nim drogę od krawędzi szczęki
aż do obojczyka.
Oddech blondyna niebezpiecznie
przyspieszył; jego palce zacisnęły się na włosach Adama, odchylając jego głowę
do tyłu i zbliżył swoje biodra, by za chwilę poczuć dłonie Lamberta na swoich
pośladkach.
-
Jutro będziesz mnie musiał bardzo, baaardzo przepraszać – Adam uśmiechnął się
łagodnie, przesuwając swoje ręce na uda chłopaka. Posadził go na swoich
biodrach, odchylając się do tyłu i poczuł pewnego rodzaju satysfakcję, gdy
Tommy westchnął nierówno.
-
Och, zamknij się, Lambert…
-Znów
tracisz kontrolę? – Adam uniósł brew – Wydaje mi się, że tym razem jesteś
trzeźwy, to tylko dwie lampki wina – Ledwo zdążył skończyć zdanie, gdy para
spragnionych warg naparła na niego. Tuż po chwili poczuł ciepły i zwinny język
w swoich ustach i przewrócił oczami, czując, jak zaczyna wznosić się na wyżyny
podniecenia. Choć czuł, że to niepoprawne, sięgnął do bioder blondyna,
dociskając je do swoich własnych i poczuł skurcz w dole brzucha, gdy do jego
uszu dotarł cichy, ciepły jęk.
Tommy oparł dłonie o klatkę
piersiową Adama, czując wysoko na swoim udzie jego twardą męskość i zacisnął
palce, próbując zwalczyć w sobie uczucie pragnienia, które tym razem zaczęło
dominować nad zdrowym rozsądkiem. Nie mógł wytrzymać powściągliwości, jaką
odznaczał się Lambert, jednak nie miał mu tego za złe. Wiedział, że to dla ich
własnego dobra.
-
Pamiętasz, o co cię prosiłem wczoraj? – Powiedział na urwanym wydechu, gubiąc
koniec zdania w rozmytym szepcie.
Adam spojrzał na niego z pewną
dozą niepewności. Obserwował jak chłopak nerwowo przygryza wargę i oddycha
ciężko gorącym powietrzem, które wypełniło przestrzeń między nimi.
-
Naucz mnie… - Powiedział cicho i odchylił głowę do tyłu, gdy runął na materac,
a na swoim brzuchu poczuł ciepłe, wilgotne pocałunki. Zasłonił oczy ramieniem,
próbując skupić się na wszystkich doznaniach, jakich doświadczał; aksamitne
dłonie Adama pieściły jego skórę, a miękkie wargi obcałowywały całe jego ciało,
odchylając luźną koszulkę aż pod samą szyję. Objął Adama za kark, dzieląc z nim
kolejne, głębsze i namiętniejsze niż dotychczas pocałunki i spojrzał w jego
oczy, zanurzając się w bezkresnym oceanie.
-
Skarbie? – Wyrwało się z jego ust i miał ochotę strzelić sobie za to w twarz,
gdy Adam odpowiedział mu nikłym uśmiechem – Tylko… - Zawiesił głos, gdy wargi
Adama zaczęły zaznaczać drogę od mostka aż po pępek, a szczupłe palce rozpinały
guzik jego spodni. Kiedy wzrok Adama spotkał się z jego własnym, poczuł, jak z
jego głowy uciekają wszystkie myśli. Lambert zaczął powoli zsuwać spodnie
chłopaka wraz z bielizną, obserwując przy tym wyraz jego twarzy.
-
Tylko co? – Nie zerwał kontaktu wzrokowego ani na moment
Tommy westchnął ciężko – Wiesz, że
jestem chory. Jeśli chcesz się wycofać…
-
Thompsy, czytałem już wiele na ten temat. Możesz być spokojny, czuję się
bezpiecznie. Zaufaj mi – Powiedział z ciepłym uśmiechem, gładząc dłoń chłopaka,
po czym położył się przy nim, opierając swoją klatkę piersiową o jego tors i
zanurzył nos w miękkich włosach, całując łagodnie krawędź ucha chłopaka.
Tommy spiął się i drgnął
niespokojnie, gdy poczuł, że palce Adama spływają w dół między jego udami;
wydał z siebie stłumiony, ciężki dźwięk, gdy Lambert wypełnił go powoli, jednak
zdecydowanym ruchem i choć było to niewiele, stanowiło zupełnie nowe uczucie.
Drżał na myśl o tym, że jest
niemal zupełnie nagi i zupełnie poddany mężczyźnie, znajdującemu się tuż u jego
boku; choć niejednokrotnie dzielił intymność z innymi osobami, tym razem było
inaczej; czuł satysfakcjonujący wstyd, który powoli przełamywał.
-
Odetchnij w końcu… - Uśmiechnął się Adam bardziej do siebie samego niż do chłopaka,
który wbił swoje biodra w materac i sapnął niespokojnie, czując jak palce Adama
łagodnie penetrują jego wnętrze.
-
To… - Westchnął cicho, w końcu otwierając oczy – To… wcale nie jest przyjemne…
Adam roześmiał się cicho –
Rozczarowałem cię? Naprawdę?
Tommy zwrócił swój wzrok w
kierunku niebieskich oczu i uniósł kącik ust – To nie twoja wina, ja po prostu
spodziewałem się czegoś innego…
Adam podkurczył palce, pewnym
ruchem odnajdując prostatę i nacisnął na nią, wykradając niski, gardłowy jęk
spomiędzy warg chłopaka.
-
Tego się spodziewałeś?
Usta Tommy’ego pozostały otwarte
na dłużej, od kiedy zaczął tracić kontakt z rzeczywistością, co sprawiło, że
Adam roześmiał się cicho zwiększając tempo doznań i ich intensywność, gdy każdy
jego ruch był idealnie celny.
-
Stop, stop, stop… – Zaczął szybko powtarzać Tommy pomiędzy kolejnymi, urywanymi
oddechami, zaciskając w pięściach powłokę materaca – Adam, nie mogę! – Wyrwało
się z jego ust, gdy doświadczył nieznajomego wrażenia dreszczy skoncentrowanych
w dole pleców, przenikających mięśnie jego ud i paraliżujących je; nieznośne,
podniecające mrowienie sprawiało, że miał ochotę krzyczeć.
-
Wczuj się w rytm… - Powiedział Lambert, obserwując reakcje Ratliffa, próbując
zignorować swoje własne, narastające w nim podniecenie. Patrzył jak skóra blondyna
pokrywa się cienką warstwą potu, włosy kleją się do czoła, a ciało spina się,
wciskając w materac. Od chłopaka biło niewiarygodne ciepło, kiedy wił się i
tłumił w sobie ciężkie, przeciągłe jęki.
Tommy nie spodziewał się, że jego
ciało zareaguje tak intensywnie na stosunkowo łagodne pieszczoty; czuł rwące
mrowienie, rozsadzające dół jego brzucha, będące o tyle nieznośne, że nie
prowadziło go do orgazmu. Miał wrażenie, że cały jego organizm rozregulował się,
a każda komórka ciała pracuje we własnym tempie. Rozchylił bezwstydnie uda,
unosząc biodra, a wtedy palce Adama wsunęły się głębiej; zaskomlał cicho,
zaciskając powieki i czuł jak zęby bruneta łagodnie kąsają krawędź jego
szczęki.
-
Nie mogę… nie wytrzymam już tego… - Wypowiedział na wydechu, nie zdając sobie
sprawy z fascynacji, która malowała się na twarzy Lamberta – Dotknij mnie, błagam,
zrób to w końcu – Szeptał, zaciskając palce na ramieniu mężczyzny, chwytając go
za kark i przyciągając do płytkiego pocałunku.
Adam odetchnął krótko i ciężko,
opierając skroń o tors bruneta, patrząc na jego rytmicznie unoszący się brzuch;
zagryzł dolną wargę niemal do krwi i odwrócił głowę, by nachylić się nad
wargami chłopaka ponownie.
-
Przejdziesz przez tą granicę… jesteś już blisko, nawet jeśli tego nie czujesz.
Tym razem będzie inaczej. Po prostu pozwól sobie odlecieć… - Powiedział cicho,
obserwując każdą reakcję z osobna, będąc pewnym, że Tommy jest już na skraju
swojego podniecenia. Jego oddech był nierówny, płytki, ciało poddawało się
niekontrolowanym konwulsjom, a skóra zaczęła wydzielać przyjemny, ciężki zapach
podniecenia.
-
Nie mogę, nie potrafię… - Wymamrotał Tommy, mając wrażenie, że zaczyna
odchodzić od zmysłów – Adam…! – Głośny jęk wyrwał się z jego gardła, gdy
mięśnie zaczęły niekontrolowanie drżeć – O Boże, tak bardzo pragnę czuć cię
teraz w sobie… - Wymamrotał nieprzytomnym głosem, wysyłając tysiąc dreszczy w
dół brzucha Adama, który przylgnął do niego mocno.
Lambert pochylił się nad jego
uchem, okrążając językiem jego krawędź – Poczujesz…- Zdążył wyszeptać i
odruchowo wpił się w usta blondyna, który po zaledwie jednej, krótkiej chwili stracił
całe powietrze, które miał w płucach, by zdusić ciężki okrzyk w mocnym
pocałunku; jego ciało wygięło się w łuk, doświadczając następujących po sobie
fal dreszczy, z których każda była nieco łagodniejsza od poprzedniej. Opadł na
materac, próbując odnaleźć swój oddech i choć otworzył oczy widział przed nimi
jedynie kolorowe, rozmazane kształty. Docierał do niego jedynie kojący dźwięk
głosu Adama, lecz nie był w stanie mu odpowiedzieć; zasnął, będąc zupełnie
wyczerpanym.
Adam leżał blisko niego, gładząc
wciąż zarumienione policzki i uśmiechał się do siebie, zaznaczając kciukiem
krawędź jego szczęki; opadł na poduszkę, składając ciepły pocałunek na
wilgotnej skórze, lecz nie mógł zmrużyć oka przez całą noc; bał się, że o
poranku obudzi się sam, ostudzony z emocji, pusty w środku, stęskniony za
dotykiem ciepłej skóry.
I tak właśnie się stało.
Wow! Patrzę, że chłopcy się rozkręcają... Świetny odcinek. Życzę dużo weny i oby więcej takich! Niech Tommy się w końcu zdecyduje, czego on chce. Najpierw się napije i klei się do Adama, a na drugi dzień przeprasza... Ale wieczorem znowu się klei, tylko, że teraz chyba trochę bardziej :D ~ Grey Wolf
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadania ❤️❤️ super !
OdpowiedzUsuńAwww jak Ty to robisz?? Każdy kolejny odcinek, jest jeszcze większym zaskoczeniem. Ale chłopaki mają coraz głębszą relacje, która jest cudowna. A ta końcówka, no moja droga... Uwielbiam i podziwiam :)
OdpowiedzUsuńDominika
Akcja się rozkręca, muszę przyznać... Ale stwierdzam, że Ratliff jest słabo wytrzymały pod względem przeżywania orgazmu. Zasnąć gdy cię Adam dotyka? To wino musiało być bardzo mocne, skoro dwie lampki go uśpiły
OdpowiedzUsuńPytanie za sto punktów: Na jaką chorobę choruje Tommy? Bo możliwe że nie czytałam uważnie...
Choruje na WZW chyba, w sensie wirusowe zapalenie wątroby, które jest zakaźne. ;)
UsuńTylko ze wtedy Adam juz dawno byłby chory, ponieważ WZW można się zarazić też przez ślinę
Usuń"I wtedy dowiedziałem się, że noszę HCV. Różnica jest taka, że mam szanse na całkowite wyleczenie."
UsuńNa to choruje Tommy ;)
Marrronaaaa
OdpowiedzUsuńNie wiem czy będę w stanie napisać teraz coś mądrego nie no co ty jasne ze nie... ale akcjaaaaaaaaaaaaaa moj bozeeeee. Świetne jeju świetne ! Wiedziałam ze się superinteligencją nie popisze... muszę ochlonac lol... Adaś kasjer :3 no cóż xD czekamy na następny!! <3 PS: spoko już wysyłam. Jestem adminką ;*
DLACZEGO NAM TO ROBISZ? ;______; Umieram czekając na kolejne odcinki. Najlepsza! <3
OdpowiedzUsuń-RanyJulek
no i jak ja teraz pójdę spać?????? najlepsza ,,powieści" 4ever
OdpowiedzUsuńJuż wiem co się stało Tommy zemdlal i w pewnym momencie Adam to zauważy i pojadą do szpitala i będą jakieś powikłania i jeszcze więcej problemów - optymistyczna ja ��
OdpowiedzUsuńZastanawiam się jakie będzie tłumaczenie Tommi'ego dlaczego znowu nie został na noc z Adasiem i kiedy w końcu to się stanie.Ale nie ponaglam musi to być wyjątkowy moment a wiem ze znajdziesz im wymarzone miejsce i odpowiedni czas. Znowu tyle czekać na następny odcinek aaahhhh... Piszesz cudownie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńNoo ok super to napisałaś i bardzo mi się podoba. Odcinek jest pełen słodkiej namiętności i pełen bolesnej tęsknoty ,ale czasami drugi człowiek to labirynt
OdpowiedzUsuńOdcinek super jak zwykle.. Pełen emocji, namietnosci i w ogóle nie wiem jak to ująć.. czytałam wczoraj i nie mogłam zasnąć A dziś znowu zajrzałam zobaczyć czy jest już kolejny... czemu konczysz odcinek w takich momentach.. czekam z niecierpliwością na kolejny mam nadzieję ze niedługo się pojawi...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiem, co powinnam napisać. Może na początku wspomnę o historii Adama i Billa. Bardzo króciutko, o, tylko tyle! GENIUSZ.
OdpowiedzUsuńJeśli o "Sumę..." chodzi, mam pewien problem. Tylko jeden, bardzo malutki. Opowiadaniem jest zbyt wciągające. Codziennie wchodzę na bloga i sprawdzam, czy nie ma kolejnego rozdziału. Obawiam się, że niedługo to podejdzie pod chorobę psychiczną. I kto wtedy będzie płacił za leczenie? ;)
Wspominałaś o Cleckleyu. Pytanie za sto punktów: jakaś książka do poczytania tego oto człowieka dostępna na rynku polskim, którą polecasz? Z góry dziękuję :)
Wróciłam! Musiałam przeczytać od początku Piaskowego Gołębia, bo przez te wszystkie opowiadania zapomniałam ponad połowę wydarzeń jakie się tam pojawiły i muszę napisać, że jak na razie Piaskowy to moje ulubione Twoje opowiadanie.(Chociaż, że wiele razy miałam ochotę udusić Tommy'ego gołymi rękoma). No, a potem musiałam przeczytać to opowiadanie od początku i zdałam sobie sprawę z tego, że zapomniałam kilka wydarzeń. A co do tego rozdziału to, aż mi się smutno zrobiło gdy przeczytałam końcówkę. Szczerze to nie bardzo rozumiem tego co ich łączy, ale z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój ich relacji i wydarzeń. W sumie to czekam na te smutne wątki! I trochę szkoda mi Adasia, biedak się zakochał, a Tommy tak go traktuje.
OdpowiedzUsuńWiem pobijamy rekordy 15 komentarzy :D dziś mam ten dzień kiedy jestem kompletnym lękiem XD dlatego tylko gorąco Cię pozdrawiam ;) wiesz zaczęłam pisać :D jak na razie jest 1 rozdział aż haha dzisiaj albo jutro wstawiam 2 �� mówiłaś żebym coś podeslala jak zacznę więc.. znajdziesz mnie na wattpadzie :) opowieść nazywa się Lunatyk nie jest co prawda Adommy ale co tam ;) tutaj link jestes najlepsza ❤❤❤ http://my.w.tt/UiNb/NaBpv4JO4v
OdpowiedzUsuń